poniedziałek, 5 maja 2014

Papież na dopingu


Tegoroczna Wielkanoc w Watykanie upłynęła pod znakiem kłopotów zdrowotnych papieża. Problem w tym, że nie mamy do czynienia z przejściowymi trudnościami, ale postępującą niedołężnością przywódcy Kościoła. Czy Watykan nie ma pieniędzy na emeryturę dla papieża?

Przynajmniej od roku 2000 katoliccy publicyści i duchowni na Zachodzie zwracają uwagę na fakt, że Jan Paweł II ze względu na swój sędziwy wiek i pogarszający się stan zdrowia ma coraz większe trudności z wypełnianiem funkcji przywódcy Kościoła. Można więc zadać pytanie, dlaczego w takim razie nie uda się na zasłużony wypoczynek i nie pozostawi swego urzędu komuś młodszemu i sprawniejszemu? Widok starego człowieka poruszającego się z ogromnym trudem, najwyraźniej cierpiącego i ewidentnie niszczonego przez chorobę, a jednocześnie forsownie pracującego i podróżującego, rodzi nie tylko współczucie, ale także zdumienie i zażenowanie.

Otóż Jan Paweł II jest przynajmniej z dwóch powodów skazany na cierpienie i wykonywanie swojej posługi.

Po pierwsze jest on niewolnikiem wizji, a nawet pewnej teologii(!) własnej osoby i swojego posłannictwa. Nie zapominajmy, że każdy katolicki ksiądz (o ile jest wierzący) żyje w przekonaniu, że pełniąc funkcje kapłańskie wykonuje wolę samego Boga, który go do pełnienia tychże powołał. O ileż bardziej dotyczy to osoby papieża! On uważa się przecież za zastępcę samego Chrystusa na ziemi, on jest “alter Christus" - “drugim Chrystusem". Nie można przecież mesjańskiego posłannictwa zakończyć ziemską, prozaiczną emeryturą. Idealnym kresem, uwieńczeniem takiego życia jest Golgota - męczeńska śmierć, ofiara złożona ze swojego życia dla Boga za Kościół. Taka męka idzie w parze z katolicką gloryfikacją cierpienia, również bólu człowieka chorego.

Nie zapominajmy, że pontyfikat Jana Pawła II zawsze uważany był w kręgach konserwatywnych, zwłaszcza polskich, za coś szczególnego, mesjańskiego, nadprzyrodzonego. Panowanie Karola Wojtyły było ponoć przepowiedziane przez popularnego stygmatyka, ojca Pio, miało być wypełnieniem proroctwa Juliusza Słowackiego (“słowiański papież, ludowy brat"), a po zamachu na niego zaczęto mówić, że jest on bohaterem tzw. III tajemnicy fatimskiej. Te mistyczne oceny obecnego pontyfikatu są powszechnie znane i nigdy nie spotkały się z dementi Watykanu, mało tego, oficjalnie ogłoszono w ubiegłym roku treść “tajemnicy", żałośnie naginając jej interpretację do osoby polskiego papieża. Najwyraźniej więc J.P II wierzy w to, że jest kimś szczególnym, specjalnym i przez Boga namaszczonym, a od niebiańskiego posłannictwa nie ma ani urlopu, ani renty zdrowotnej, ani emerytury!

Po drugie J.P II jest niezbędny swojemu otoczeniu. Im bardziej jest chory i niedołężny, tym lepszym jest zwierzchnikiem i pracodawcą! Nie wolno nam zapominać, że Państwo Watykan i cały Kk to monarchia absolutna, gdzie wszystkie decyzje podejmowane są odgórnie i gdzie wszystko zależy od jednej osoby. W takim systemie tak naprawdę absolutną niemal władzą cieszy się najbliższe otoczenie dyktatora - on sam nie jest przecież w stanie kontrolować całej ogromnej instytucji. Im słabszy i mniej sprawny jest władca, tym bardziej powiększa się władza sekretarzy, rzeczników i innych stajennych. Oni kontrolują w znacznej mierze przepływ informacji i osób. Mogą załatwić swoim znajomym, protegowanym i wreszcie sobie samemu - dużo więcej i dużo szybciej.

W grę zaś wchodzą: władza, pieniądze i zaszczyty. To jest ich “pięć minut", a może nawet kilka lat, ponieważ nowy władca przyjdzie ze swoją świtą i swoimi zausznikami. Teraz jest ich czas, czas szarych eminencji. Taki jest los wszystkich systemów autorytarnych, watykański nie jest tu żadnym wyjątkiem.

Otoczenie obecnego papieża - za wyjątkiem tych, którzy liczą na jeszcze większe profity po jego śmierci - gotowe jest nosić Wojtyłę na rękach i podnosić mu rękę do błogosławienia. Będzie go utwierdzało w przekonaniu, że nawet półżywy jest w stanie sprawować swoją funkcję, że tego właśnie pragną wierni, że wreszcie sam Pan Bóg potrzebuje papieskiego cierpienia do odkupienia grzechów całego świata.

Ci, którym taki przykry widok sprawia przyjemność, będą więc mogli do woli napatrzeć się na fizyczną degradację i gaśniecie Jana Pawła II - człowieka, który wpadł w sidła nieludzkiej, ale też i nieboskiej ideologii.
___________________________________________________________

Źródło:
“Fakty i mity", nr 76, 2002

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.