czwartek, 8 maja 2014

FiM – Wiemy, dlaczego IPN nie ściga autorów rzekomej prowokacji

CAŁA PRAWDA O ROMANSIE WOJTYŁY



Środowiska katolickie rozpoczęły nagonkę na osoby przypominające niewygodne dla Kościoła fakty z życia Karola Wojtyły. Ta histeryczna akcja może jednak obrócić się przeciwko jej inicjatorom.

Według oficjalnej wersji historii peerelowska Służba Bezpieczeństwa wyprodukowała fałszywą dokumentację o partnerce bł. Jana Pawła II w okresie, gdy był jeszcze księdzem, a następnie biskupem. Ustawa o Instytucie Pamięci Narodowej nakazuje bezwzględnie ścigać takie ohydne prowokacje z paragrafu o „zbrodniach komunistycznych”. Dlaczego żaden ze sprawców nawet nie usłyszał zarzutów, choć są doskonale znani?

Fundacja Ateizm-Świeckość-Antyklerykalizm zapowiedziała wywieszenie w Lublinie billboardu z piknikową sceną przedstawiającą uśmiechniętego Karola Wojtyłę w towarzystwie młodej kobiety podpisanej imieniem Irena i około 5-letniego z wyglądu chłopczyka nazwanego Adamem. Sielski obrazek opatrzono tytułem „Papież rodziny rozbitej”. Pomysłodawcy przyznają, że nawiązują w ten sposób do romansu Wojtyły z Ireną Kinaszewską oraz ich „prawdopodobnie” wspólnego dziecka, zaś celem akcji jest „obnażenie zakłamania panującego, panoszącego się kleru” oraz zademonstrowanie, że można – z całym szacunkiem dla ludzi wierzących – przeciwstawić się nadchodzącej „histerii kanonizacyjnej”. Należy podkreślić, że zdjęcie z billboardu ma charakter tylko symboliczny, bowiem z pewnością nie przedstawia Kinaszewskiej z synem (urodzony 6 grudnia 1944 r.), skoro siedzący obok kobiety Wojtyła (rocznik 1920) jest już na tej fotce mężczyzną co najmniej 40-letnim. Niektóre media wyją jednak z wściekłości, a specjaliści od dezinformacji o życiu bł. Jana Pawła II mają pełne ręce roboty. Przykładowo:

# „Bezbożnicy z fundacji antyreligijnych już zupełnie otwarcie wskazują na korzenie swojego myślenia. Są nią ubeckie kłamstwa (…). Chcą powiesić billboard nawiązujący do ubeckiej prowokacji, która miała przekonać Polaków o tym, że Karol Wojtyła miał romans z Ireną Kinaszewską. Ubeckie kwity głosiły też, że papież miał mieć syna” – zachłystuje się „ubeckością” prawicowy portal internetowy Fronda;

# „Nigdy nie było oficjalnych informacji, żeby Karol Wojtyła był związany z kobietą. Nigdy tego nie powiedział ani nie potwierdził nikt z odpowiednim autorytetem (sic! – dop. red.). Co więcej, według materiałów IPN plotkę o kobiecie związanej z papieżem stworzyło SB przed papieską wizytą w Polsce w 1983 roku. Miała to być prowokacja osłabiająca oddziaływanie Jana Pawła II na wiernych” – twierdzi „Gazeta Wyborcza”, nie pokazując nawet numeru akt IPN, z których zaczerpnęła wiedzę o „plotce”;

# „Oburzająca kampania: Jan Paweł II z »partnerką życiową i synem« na billboardzie! Jak oni mogą?! Jak na podstawie materiałów IPN ustaliła »Gazeta Wyborcza«, informacje, jakoby Jan Paweł II związany był z kobietą, zostały stworzone i rozprzestrzenione przez agentów SB” – kopiuje  manipulację „GW” tabloid „Super Express”. „Skandal! Ateiści atakują papieża Polaka! Obrazoburcom nie przeszkadza
wcale to, że posiłkują się fałszywkami oczerniającymi Karola Wojtyłę, przygotowanymi przez komunistyczną bezpiekę!” – łka nurzający się na co dzień w błocie „Fakt”;

# „Kinaszewska była jedną z pracownic »Tygodnika Powszechnego«, sekretarką. A że przy okazji zlecano jej np. przepisywanie wystąpień ówczesnego metropolity krakowskiego i fakt, że ona, będąc w trudnym położeniu życiowym, była przez niego jakoś wspomagana, sprawiły, że SB próbowała wokół tego stworzyć legendę” – zapewnia dr Marek Lasota, dyrektor Oddziału IPN w Krakowie, w wywiadzie dla portalu Onet.pl.

Ten sam Lasota w Radiu Maryja: „Wszystkie informacje, które ostatnio się pojawiają, są kolejną, brutalną próbą dezawuowania postaci Jana Pawła II. Jest to próba kontynuowana w zasadzie od lat, kiedy krakowska bezpieka bezskutecznie próbowała znaleźć jakiekolwiek materiały, które miałyby kompromitować kardynała Wojtyłę. Te działania, jak wynika z zachowanych dokumentów, były całkowicie pozbawione sensu. Mamy do czynienia z obrzydliwym pomówieniem, które – jestem o tym przekonany – powinno znaleźć swój ostateczny finał na sali sądowej. Zamknęłoby wreszcie usta tym, którzy w sposób bezczelny, nieliczący się z elementarnym poczuciem przyzwoitości, próbują jeszcze dziś opluwać godność poza ich zasięgiem”. Lasota nie ujawnia, z jakich konkretnie „zachowanych dokumentów” wysnuł swój wniosek i czy brak „sensu” jest równoznaczny z brakiem sukcesów;

###

Wieloletni związek Wojtyły z sekretarką „Tygodnika Powszechnego” opisaliśmy z najdrobniejszymi detalami w sześciu kolejnych odcinkach „Sekretów papiestwa” („FiM” 3940414243,44/2009). Czujemy się więc zmuszeni do postawienia tamy nowemu zalewowi starych łgarstw, bo przecież nikt inny tego za nas nie zrobi. Zacznijmy od świadectw osób demaskujących rozpowszechniane przez Lasotę brednie o „jakimś wspomaganiu” Kinaszewskiej.

Mówi Józefa Hennelowa, znana działaczka społeczna, posłanka i publicystka pracująca przez kilkadziesiąt lat w „Tygodniku  Powszechnym” (cyt. z zachowaniem stenograficznej dokładności): „Bardzo serdeczne więzi łączyły Karola Wojtyłę z Ireną Kinaszewską, która była naszą sekretarką. Wtedy już była osobą po przeżyciach, bo miała rozbite małżeństwo oraz sama wychowywała syna (…). Wiem, że w związku z tym musiała nałykać się dużo złośliwości, no bo zawsze, gdy kobieta w jakiś sposób bardziej oddaje się na usługi kapłanom, to zaraz zaczynają się takie różne wycieczki. No i wiem, że nie była lubiana w kurii (…). Przychodził do niej do domu, tak zwyczajnie: posiedzieć, wypić herbatę… Ona lubiła potem opowiadać, że coś ugotowała, co mu specjalnie smakowało. Zadawałam sobie pytanie: O czym on z nią rozmawia? Zastanawiałam się, że skoro mnie jest trudno z nim współmyśleć, już nie mówię, że dyskutować, no to właściwie jak to robi Irena? Przecież ona tym bardziej nie potrafi! Ale okazywało się, że Karolowi potrzebny był czasem zwyczajny dom, zwyczajny człowiek, który nie jest jakąś gwiazdą intelektu, a za to tworzy uczciwe ciepło, atmosferę… Bardzo się przejmował małżeństwem tego jej syna, które się, niestety, nie udało, a oczywiście sam dawał mu ślub (w kaplicy na Wawelu – dop. red.)”.

Zbigniew Kinaszewski – były żołnierz Armii Krajowej, pierwszy mąż Ireny i oficjalny ojciec jej syna – w rozmowie z dziennikarzem „FiM” przeprowadzonej w sierpniu 2009 r.: „Poznałem się z Ireną podczas okupacji. Pobraliśmy się bardzo szybko, w 1944 r., ale miesiąca nie pamiętam. Wkrótce urodził się Adam. Nie  zdążył jeszcze pójść do szkoły, gdy Irena nieoczekiwanie zmieniła pracę i przeszła do »Tygodnika Powszechnego«. Nie wiem, kto jej to załatwił, w każdym razie jakieś dwa, trzy lata po narodzinach Adama pojawił się nagle u boku Ireny i zaczął jej nieustannie towarzyszyć ksiądz [Andrzej] Bardecki, a później także kardynał (pan Zbigniew nie używał w stosunku do JPII określenia „papież” bądź „ojciec święty”, lecz nazywał go „kardynałem” lub po prostu „Wojtyłą” – dop. red.). Czułem się w tym towarzystwie intruzem i byłem systematycznie odsuwany od syna. Adam tęsknił, więc spotykaliśmy się ukradkiem, ale gdy (Irena – dop. red.) kiedyś dowiedziała się, że był u mnie na obiedzie, zrobiła mu straszną awanturę i zakazała jakichkolwiek dalszych odwiedzin. Nie wiem, jaką rolę odgrywali w tym wszystkim Bardecki i Wojtyła, ale nie wydaje mi się, żeby pozytywnie wpływali na Irenę. Choć była już rozwódką, na każde wakacje zabierali ją razem z Adamem w góry. Mieli tam lokum u jakichś zakonnic. A jestem przekonany, że gdyby tylko chcieli, bez trudu zdołaliby nakłonić matkę, aby pozwoliła synowi utrzymywać kontakty z ojcem”.

A teraz podstawowe fakty z dokumentów nieboszczki bezpieki:

SB namierzyła Karola i Irenę ok. 1950 roku. Gdy dostali sygnał, że młody ksiądz znajduje się w ścisłym gronie trzech kandydatów do sakry biskupiej, założyli w mieszkaniu kobiety podsłuch. Wojtyła przez całe lata spędzał u niej niemal każdy wieczór wolny od kościelnych zajęć. Czuł się bardzo swobodnie, relacjonował najświeższe wydarzenia z kurii. Podczas jednej z takich wizyt aparatura zarejestrowała odgłosy charakterystycznych pieszczot, przyspieszonych, rytmicznych oddechów i lekkich okrzyków, zinterpretowane przez prowadzących nasłuch analityków jako stosunek seksualny. Nominacja na urząd metropolity (1963 r.) sprawiła, że spotkania u Ireny stały się sporadyczne. Ciężko to przeżywała, szukała pociechy w alkoholu. Gdy w 1967 r. Wojtyła został kardynałem, jej dramat się pogłębił, bo przyjaciel wpadał coraz rzadziej, ukradkiem i jak po ogień, a jej odwiedziny w siedzibie Kurii Metropolitalnej nie dawały szans na intymne tête-à-tête. Pozostawały im jedynie listy przekazywane z rąk do rąk za pośrednictwem ks. Bardeckiego, który był Wojtyle wówczas stokroć bliższy niż sekretarz ks. Stanisław Dziwisz.

Po wyborze na papieża, już 20 października 1978 r. (zaledwie cztery dni po ogłoszeniu wyników konklawe), JPII wezwał Kinaszewską razem z ks. Bardeckim do Watykanu. Po powrocie zwierzała się synowi, że Karol „kazał jej milczeć i słuchać we wszystkim Andrzeja”. Jeszcze do końca lat 80. ubiegłego wieku systematycznie wyjeżdżała razem z nieodłącznym ks. Bardeckim do papieskiej rezydencji w Castel Gandolfo. Kiedyś rzuciła swojemu cicerone w twarz: „Czasem dziwię się, dlaczego mnie jeszcze nie zamordowaliście”.

Jedynym dokumentem, jaki SB faktycznie spreparowała, rozszyfrowując związek Wojtyły i Kinaszewskiej, był legendarny „pamiętnik Ireny”. Była to fałszywka tworzona „do ewentualnego wykorzystania politycznego w bliżej nieokreślonej przyszłości”, aleoparta na autentycznych wydarzeniach oraz rozmowach wychwyconych z podsłuchu.

Rozpowszechniane przez media i IPN opowieści o rzekomym podrzuceniu jakichś materiałów kompromitujących JPII do mieszkania ks. Bardeckiego celem znalezienia ich podczas przeszukania są wyssaną z palca bajką. Prawda jest taka, że gdy Irena stała się z powodu alkoholu niebezpieczna, papieski powiernik skonfiskował kobiecie wszystkie wspólne zdjęcia z Karolem oraz napisane jego ręką listy. SB nigdy nie zamierzała niczego podrzucać, lecz odwrotnie – potajemnie ukraść bezcenne dowody rzeczowe uwiarygodniające „pamiętnik”.

Po śmierci Ireny (sierpień 1990 r.) wszystkie posiadane przez nią kiedyś pamiątki i dokumenty ludzie kard. Franciszka Macharskiegoprzewieźli w zapieczętowanej skrzyni do nuncjatury apostolskiej w Warszawie, skąd wysłano ją pocztą dyplomatyczną do Watykanu. Ciało przyjaciółki JPII ukryto w grobowcu sióstr augustianek na cmentarzu Rakowickim w Krakowie. O zaangażowaniu w ten dyskretny pochówek kogoś niezwykle wpływowego świadczy fakt, że ceremonię przeprowadzono, łamiąc wszelkie obowiązujące procedury urzędowe (bez karty zgonu zawierającej m.in. pełne personalia zmarłej, jej ostatni adres zamieszkania, informację o przyczynie śmierci i adnotację urzędu stanu cywilnego).

Do sprawy oraz szczegółów nigdy dotychczas nieujawnionych w razie potrzeby wrócimy…
_____________________________________________________________
Źródło:
FaktyiMity.pl Nr 11(732)2014

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.