Papież wykonał historyczny gest, prosząc o przebaczenie za zło, jakie Kościół wyrządził w ciągu blisko dwóch tysięcy lat swego istnienia. Jan Paweł II nazywa “kawiarnianymi katolikami" tych, którzy wierzą w to, w co chcą wierzyć, bo tak jest im wygodnie. Sam papież, odczytując długą listę grzechów swoich poprzedników, starannie pominął swoje własne przestępstwa wobec kobiet i dzieci. Nie pozostaje więc nam nic innego, niż uznać jego wystąpienie za “kawiarniane przeprosiny".
H.L. Mencken zauważył kiedyś, że “katoliczki mogą całkiem legalnie unikać ciąży dzięki matematyce, choć w dalszym ciągu nie mogą korzystać z wiedzy z zakresu chemii i fizyki". Papież, który nie wahał się skorzystać z nowoczesnej medycyny dla ratowania własnego życia, twardo odmawia kobietom prawa do korzystania z nowoczesnej wiedzy medycznej w celu zapobieżenia niechcianej ciąży, nazywając takie działanie “nienaturalnym". Sam żyjąc w celibacie, wzywa innych, by chronili się przed niepożądaną ciążą przez abstynencję seksualną.
Skąd to fanatyczne przywiązanie do archaicznej doktryny? Stephen D. Mumford daje nam odpowiedź w swojej nowej książce, “Papież i nowa Apokalipsa: Święta wojna z planowaniem rodziny". Opowiada w niej między innymi historię powołania w roku 1966 Papieskiej Komisji ds. Ludności i Kontroli Urodzin. Według komentatora “National Catholic Reporter", Watykan powołał tę komisję z zamiarem znalezienia sposobu, w jaki Kościół mógłby zaaprobować nowoczesne metody zapobiegania ciąży bez narażania na szwank swojego autorytetu. Członkowie komisji przegłosowali sześćdziesięcioma czterema głosami przeciwko czterem, że zmiana stanowiska Kościoła wobec kontroli urodzin jest zarówno możliwa, jak i godna poparcia. Jednak ta decyzja większości, podobnie jak późniejsza decyzja mniejszej komisji, w skład której wchodzili biskupi i kardynałowie, padła ofiarą watykańskiej polityki, która znalazła swój wyraz w opublikowaniu w roku 1968 encykliki “Humanae Vitae", w której utrzymano zakaz innych niż tzw. naturalne metod zapobiegania ciąży Jan Paweł II, który piastował wtedy godność kardynała, był jednym z tych którzy głosowali za utrzymaniem zakazu. Dzisiaj, jako papież, nadal nie ma w tej sprawie żadnych wątpliwości.
W ten sposób autorytet Kościoła katolickiego i samego papieża jest chroniony kosztem cierpień milionów ludzi na całym świecie. Każdego roku można by uratować życie wielu spośród 78 tysięcy kobiet umierających w wyniku nielegalnie prowadzonych zabiegów przerywania ciąży. Zakazując stosowania prezerwatyw, Kościół przyczynił się także do śmierci około 2,5 miliona ludzi z powodu AIDS i do cierpień dalszych 5,8 miliona zarażonych wirusem HIV Planowanie rodziny ograniczyłoby też liczbę chorób i zgonów związanych z nieprawidłowym przebiegiem ciąży. Już samo zwiększenie okresów pomiędzy urodzeniem kolejnych dzieci mogłoby o około jedną trzecią zmniejszyć śmiertelność niemowląt w niektórych krajach rozwijających się. Zgubne skutki nie ograniczają się do osób tego samego wyznania, co papież. Wpływy, jakimi cieszy się Watykan w ONZ, oraz lobbing prowadzony przez biskupów amerykańskich w Kongresie, doprowadziły do znacznego ograniczenia pomocy amerykańskiej dla instytucji upowszechniających planowanie rodziny w wielu krajach świata na wszystkich kontynentach.
Zaniechanie kontroli urodzin przyniosło gwałtowny przyrost ludności świata, której liczba przekroczyła już 6 miliardów. Kolejnego miliarda przy obecnym tempie wzrostu możemy się spodziewać już za trzynaście lat. Tymczasem miliony ludzi na świecie głodują lub chorują z powodu niedożywienia. Zrozpaczeni ludzie w krajach rozwijających się karczują lasy w poszukiwaniu drzewa do budowy domów, gotowania i ogrzewania, za co natura mści się powodziami i osunięciami ziemi z ogołoconych z ochronnej warstwy zboczy wzgórz. Spalanie ogromnych ilości paliw i wycinanie lasów wywołuje zmiany w atmosferze, powodując globalne ocieplanie się klimatu.
Rosnąca liczba ludności uniemożliwia skuteczne szerzenie oświaty, zapewnienie pełnego wyżywienia, dachu nad głową i ochrony zdrowia, co przyczynia się do wzrostu liczby uchodźców ekonomicznych, którzy masowo napływają do krajów rozwiniętych, co wywołuje niechęć, uprzedzenie, a nierzadko także - prześladowania.
Przeprosiny Wojtyły pokazują, że papieży często pamiętamy nie za to, co dobrego zrobili, lecz za okrucieństwa, które usprawiedliwiają w imieniu Boga i religii. Możemy tylko mieć nadzieję, że któryś z przyszłych papieży przeprosi za grzechy Jana Pawła II.
__________________________________________________________
Źródło:
“Secular Web", listopad 2000
H.L. Mencken zauważył kiedyś, że “katoliczki mogą całkiem legalnie unikać ciąży dzięki matematyce, choć w dalszym ciągu nie mogą korzystać z wiedzy z zakresu chemii i fizyki". Papież, który nie wahał się skorzystać z nowoczesnej medycyny dla ratowania własnego życia, twardo odmawia kobietom prawa do korzystania z nowoczesnej wiedzy medycznej w celu zapobieżenia niechcianej ciąży, nazywając takie działanie “nienaturalnym". Sam żyjąc w celibacie, wzywa innych, by chronili się przed niepożądaną ciążą przez abstynencję seksualną.
Skąd to fanatyczne przywiązanie do archaicznej doktryny? Stephen D. Mumford daje nam odpowiedź w swojej nowej książce, “Papież i nowa Apokalipsa: Święta wojna z planowaniem rodziny". Opowiada w niej między innymi historię powołania w roku 1966 Papieskiej Komisji ds. Ludności i Kontroli Urodzin. Według komentatora “National Catholic Reporter", Watykan powołał tę komisję z zamiarem znalezienia sposobu, w jaki Kościół mógłby zaaprobować nowoczesne metody zapobiegania ciąży bez narażania na szwank swojego autorytetu. Członkowie komisji przegłosowali sześćdziesięcioma czterema głosami przeciwko czterem, że zmiana stanowiska Kościoła wobec kontroli urodzin jest zarówno możliwa, jak i godna poparcia. Jednak ta decyzja większości, podobnie jak późniejsza decyzja mniejszej komisji, w skład której wchodzili biskupi i kardynałowie, padła ofiarą watykańskiej polityki, która znalazła swój wyraz w opublikowaniu w roku 1968 encykliki “Humanae Vitae", w której utrzymano zakaz innych niż tzw. naturalne metod zapobiegania ciąży Jan Paweł II, który piastował wtedy godność kardynała, był jednym z tych którzy głosowali za utrzymaniem zakazu. Dzisiaj, jako papież, nadal nie ma w tej sprawie żadnych wątpliwości.
W ten sposób autorytet Kościoła katolickiego i samego papieża jest chroniony kosztem cierpień milionów ludzi na całym świecie. Każdego roku można by uratować życie wielu spośród 78 tysięcy kobiet umierających w wyniku nielegalnie prowadzonych zabiegów przerywania ciąży. Zakazując stosowania prezerwatyw, Kościół przyczynił się także do śmierci około 2,5 miliona ludzi z powodu AIDS i do cierpień dalszych 5,8 miliona zarażonych wirusem HIV Planowanie rodziny ograniczyłoby też liczbę chorób i zgonów związanych z nieprawidłowym przebiegiem ciąży. Już samo zwiększenie okresów pomiędzy urodzeniem kolejnych dzieci mogłoby o około jedną trzecią zmniejszyć śmiertelność niemowląt w niektórych krajach rozwijających się. Zgubne skutki nie ograniczają się do osób tego samego wyznania, co papież. Wpływy, jakimi cieszy się Watykan w ONZ, oraz lobbing prowadzony przez biskupów amerykańskich w Kongresie, doprowadziły do znacznego ograniczenia pomocy amerykańskiej dla instytucji upowszechniających planowanie rodziny w wielu krajach świata na wszystkich kontynentach.
Zaniechanie kontroli urodzin przyniosło gwałtowny przyrost ludności świata, której liczba przekroczyła już 6 miliardów. Kolejnego miliarda przy obecnym tempie wzrostu możemy się spodziewać już za trzynaście lat. Tymczasem miliony ludzi na świecie głodują lub chorują z powodu niedożywienia. Zrozpaczeni ludzie w krajach rozwijających się karczują lasy w poszukiwaniu drzewa do budowy domów, gotowania i ogrzewania, za co natura mści się powodziami i osunięciami ziemi z ogołoconych z ochronnej warstwy zboczy wzgórz. Spalanie ogromnych ilości paliw i wycinanie lasów wywołuje zmiany w atmosferze, powodując globalne ocieplanie się klimatu.
Rosnąca liczba ludności uniemożliwia skuteczne szerzenie oświaty, zapewnienie pełnego wyżywienia, dachu nad głową i ochrony zdrowia, co przyczynia się do wzrostu liczby uchodźców ekonomicznych, którzy masowo napływają do krajów rozwiniętych, co wywołuje niechęć, uprzedzenie, a nierzadko także - prześladowania.
Przeprosiny Wojtyły pokazują, że papieży często pamiętamy nie za to, co dobrego zrobili, lecz za okrucieństwa, które usprawiedliwiają w imieniu Boga i religii. Możemy tylko mieć nadzieję, że któryś z przyszłych papieży przeprosi za grzechy Jana Pawła II.
__________________________________________________________
Źródło:
“Secular Web", listopad 2000
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.