wtorek, 8 lipca 2014

Polski gwiazdor religijny


Karol Wojtyła wielkim Polakiem był i wielkim papieżem
– oto współczesna polska „prawda podręcznikowa”,
która dzięki powtarzaniu jej w dyskusji publicznej
z uporczywością mantry, hipnotyzuje i magnetyzuje
polski sposób myślenia. A raczej – sposób niemyślenia.

Jan Paweł II stał się polskim bożkiem, a jakakolwiek jego oficjalna krytyka sprowadza się do reakcji w rodzaju: Polacy tyle gadają o papieżu, a nie znają nauczania naszego wspaniałego rodaka.

Tak jakby pomiędzy jednym a drugim show było miejsce na jakąś subtelną i głęboką myśl.

Ujmijmy problem w ten sposób: całe szczęście, że Polacy nie przejmują się zanadto „nauką” papieża i że są jedynie bałwochwalcami. Wyraźnie muszę podkreślić, że nie jest przedmiotem mojej troski dylemat, czy Wojtyła był „wielkim papieżem”. Kościół jest w swojej istocie instytucją szkodliwą, więc im większy papież,
tym gorszy. Za absurdalne uważam również polemizowanie z opinią o „świętości” Wojtyły, gdyż niesie to w sobie niewysłowioną troskę o image Kościoła.

W ujęciu czysto świeckim Wojtyła był zasłużonym hamulcowym rozwoju społecznego, a wiele jego działań
cechowało moralne rozchwianie.

Naczelnym przykładem tego ostatniego był jego wybitnie stronniczy stosunek do antydemokratycznych reżimów. W Europie wykreował sobie wizerunek „bojownika o wolność”, jako że zwalczał komunizm, a przecież w tym samym czasie w Ameryce Łacińskiej popierał i autoryzował reżimy bardzo opresyjne, tyle że katolickie.

Jest to naturalnie sprzeczność i ambiwalencja jedynie pozorna, a wynika z błędnej kwalifikacji papieskiego
zaangażowania przeciwko komunizmowi jako aktywności przeciwko zniewoleniu człowieka. Wojtyła nie buntował się przeciwko komunizmowi ze względu na wolność, lecz ze względu na naruszenie interesów kościelnych. Był w tym spójny i konsekwentny – zwalczał „bezbożnych tyranów”, a okadzał oprawców „posłusznych Bogu”.

Najbardziej znanym tego przejawem jest jego zdjęcie z Pinochetem na balkonie, kiedy w towarzystwie dyktatora błogosławił lud boży. Zakłopotani komentatorzy kościelni opowiadali później bajki o tym, jak papież został „wmanewrowany” w ten gest. Wolą zrobić z niego człowieka nieporadnego i naiwnego aniżeli stanąć w obliczu owego stronniczego moralnego rozchwiania polityki papieskiej.

Wbrew jednak tym tłumaczeniom, zdjęć, które upamiętniają flirt papieski z pobożnym autorytaryzmem, jest więcej.

Jeszcze bardziej jednoznaczny był jego stosunek do krwawej junty katolickiej w Argentynie (1976–1983).
Junta wojskowa generałów Jorge Videli i Emilia Massery jest odpowiedzialna za tysiące mordów politycznych (tzw. zniknięcia). Ówczesna władza porywała, torturowała i mordowała ludzi podejrzewanych o działalność lewicową. Istnieje bogata dokumentacja na temat czynnego zaangażowania Kościoła nie tylko w popieranie i społeczne umacnianie junty.

Dopiero niedawno jednak rozpoczął się proces sądzenia duchownych, którzy brali udział w zabójstwach, porwaniach i torturach (w 2007 r. skazano księdza „posługującego” w głównej katowni reżimu).

Karol Wojtyła przyjął wprawdzie rodziny ofiar reżimu, ale bardzo chłodno. Adolfo Pérez Esquivel, opowiadając o audiencji u Jana Pawła II w 1981 r., kiedy zawiózł papieżowi udokumentowane sprawy 84 dzieci odebranych przez juntę matkom w katowniach, wyznaje: „To nie była przyjemna audiencja. Wręczyłem dokumenty papieżowi. Wziął je, po czym chłodno odrzekł, że powinienem się troszczyć także o dzieci w krajach komunistycznych”.

W przeciwieństwie do chłodnej audiencji udzielonej rodzinom ofiar, audiencja dla generałów junty odbyła się
w atmosferze ciepła i serdeczności, co obrazują fotografie. Na obu zdjęciach widzimy Jana Pawła II wraz z generałami junty, którzy w 1986 r. zostali skazani na wieloletnie więzienie – pomimo licznych protestów kościelnych.

Kiedy armia wymusiła na władzach demokratycznych ułaskawienie generałów, Jan Paweł II pochwalił akt amnestyjny. W październiku 1991 r. w nuncjaturze w Buenos Aires odbyło się przyjęcie z okazji 13 rocznicy pontyfikatu Jana Pawła II. Wśród zaproszonych byli biskupi, a także Videla, Massera i inni zbrodniarze reżimu, którzy świętowali pontyfikat „Wielkiego Papieża”.

Jan Paweł II, w odróżnieniu od swych poprzedników, popierał rozrost wpływów Opus Dei, półtajnej integrystycznej organizacji wewnątrzkościelnej, a po swej podróży do Ameryki powiedział: „Jedyną organizacją kościelną całkowicie mi wierną jest Opus Dei” („El Pais” z 16.08.2001 r.). Dzieło od 1982 r. zorganizowane jest w formie prałatury personalnej, czyli jest taką quasi- diecezją biskupstwem, chociaż bez
określonego terytorium. Jest wszędzie i nigdzie. To prezent od naszego rodaka – prawdziwy ewenement w Kościele. Wcześniejsi papieże odmawiali tego uprzywilejowania spośród innych organizacji katolickich, ale za Jana Pawła II biskupi pozbawieni zostali praktycznie władzy nad tą instytucją i jest ona podporządkowana bezpośrednio papieżowi).

Niedługo po śmierci założyciela Opus Dei Wojtyła wyniósł go na ołtarze. Beatyfikacja Josemarii Escrivy de Balaguer nastąpiła już 17 lat po jego śmierci, a do tej pory jeszcze nikt nigdy nie został tak szybko beatyfikowany (nie licząc późniejszej beatyfikacji Matki Teresy z Kalkuty i samego Wojtyły). Czy ten człowiek wyróżniał się czymś szczególnym? „Starzy członkowie Opus Dei (...) opisywali Josemarię Escrivę jako człowieka raczej megalomańskiego, zarozumiałego, łatwo wpadającego w gniew, kłamliwego, antyfeministę, pronazistę i antysemitę. A przede wszystkim związanego niejedną nicią z reżimem frankistowskim (...). Cud przypisywany Josemarii Escrivie (uzdrowienie kobiety chorej na raka) budził wątpliwości wielu ekspertów”. (Bernardo Valli).

„Podczas gdy inni papieże – zwłaszcza Jan XXIII, ale Paweł VI również – podchodzili do Opus Dei z ostrożnością i sceptycyzmem, uchylając się od kanonicznego dowartościowywania tego stowarzyszenia, Jan Paweł II zaczął torować mu drogę”. (Matthias Mettner).

Zwalczał teologię wyzwolenia w Ameryce Łacińskiej, czyli tzw. Kościół ubogich, który odżegnuje się od bogatych, a działa w imieniu i na rzecz ubogich. To wskutek interwencji Rzymu zostało wstrzymane działanie programu „Słowo i Życie” Stowarzyszenia Zakonników Ameryki Łacińskiej, którego celem była „alfabetyzacja biblijna” prowadzona z perspektywy ludzi ubogich. Cóż, Kościół niejednokrotnie wzbraniał
dostępu wiernym do „Pisma Świętego”. Karol Wojtyła, gorący antykomunista, nie potrafił trzeźwo oceniać
faktów – duchowni, którzy stawali w obronie biedoty, byli dla niego marksistami, czyli zwolennikami komunizmu, czyli wrogami. Posądzanie tego ruchu, „w którym wiara i sprawiedliwość społeczna łączą się w jednej gorącej pasji” (Valli, „La Repubblica”), o ciągoty marksistowskie, jest jednak niesprawiedliwe. „W okresie posoborowym te siły w Kościele, które się angażowały po stronie sprawiedliwości społecznej i praw człowieka, mogły się powoływać na najwyższy autorytet kościelny. Uległo to zmianie – ku nieskrywanej radości wojskowych – z chwilą objęcia urzędu przez Jana Pawła II i powołania kardynała Ratzingera na prefekta Kongregacji Nauki Wiary. Teraz wrogowie społecznie zaangażowanych sił w Kościele sami się powołują na najwyższy urząd nauczycielski Kościoła”.

Sprawa celibatu i poniekąd jej konsekwencja: molestowanie nieletnich przez księży – również obciąża polskiego papieża. Jan Paweł II zaostrzył kurs celibatowy, w sytuacji, kiedy pojawiło się oczekiwanie, aby więzy krępujące życie prywatne duchownych zostały rozluźnione. Na tle sporów o celibat groziła Kościołowi schizma Kościoła holenderskiego, którego episkopat w 1972 opowiedział się niemal jednogłośnie za zniesieniem celibatu duchownych (poza tym postulował subsydiarność i demokratyzację struktur). Zapalna sytuacja w stosunkach między Amsterdamem i Rzymem przetrwała do pontyfikatu Jana Pawła II, który rozwiązał ten problem w ten sposób, że mianował powolnych sobie biskupów.

Stan kapłański wymuszający celibat jest w rezultacie doskonałym schronieniem dla dewiacji, a z drugiej strony – sam tworzy owe dewiacje. Dowodem tego jest eskalacja skandalu pedofilskiego w Kościele. Na Zachodzie dyskutuje się, na ile Jan Paweł II wiedział o skali pedofilii wśród kleru. Nieprawdopodobne wydaje mi się, aby kompletnie nie wiedział o tak dużym zjawisku w Kościele troskliwie ukrywanym przez lata. Ale nawet gdyby nie wiedział, to nie zwalnia go to z odpowiedzialności za stan rzeczy, który umacniał swoim konserwatyzmem i któremu nie zaradził, choć powinien. Słynny dokument z 1962 roku nakazujący ukrywanie pedofilów – Crimen Sollicitationis – obowiązywał do 2001 roku!

W praktyce jest to nad wyraz wątpliwe. Najmocniejszym dowodem obciążającym Wojtyłę jest jego przyjaźń z jednym z czołowych kościelnych pedofilów – Marcialem Macielem (1920–2008), założycielem zgromadzenia Legion Chrystusa. Maciel był aktywnym pedofilem, który do pozyskiwania dzieci wykorzystywał swą organizację. W latach 1940–1970 molestował ok. 30 młodych legionistów. Z czasem ksiądz Maciel przeorientował się na kobiety. Według Alejandra Espinozy, autora książki „El ilusionista”,
ksiądz Maciel uwodził bogate, bogobojne kobiety dla ich pieniędzy. Jeden z jego synów pozwał Legion Chrystusa o odszkodowanie za molestowanie przez własnego ojca. Ze względu na osobistą przyjaźń z polskim papieżem, zarzuty przeciwko Macielowi, które spływały do Watykanu, były traktowane jako „kalumnie”. W 1993 roku Jan Paweł II publicznie wskazał na o. Maciela jako na „przewodnika, wzór dla młodych”, a w 2004 roku papież pogratulował o. Macielowi z okazji 60-lecia święceń kapłańskich za jego „ogromną, hojną i owocną kapłańską posługę”. Kariera Maciala zakończyła się dopiero po śmierci Jana Pawła II, a Kościół publicznie potwierdził jego przestępstwa, kiedy „zasłużony kapłan poszedł do nieba”.

Odrzucił kurs Jana XXIII. Jak zauważa brytyjski „The Economist”, „zamiast kontynuować tę ryzykowną drogę, papież Jan Paweł II postanowił ograniczyć ją w dużej mierze”. Podobnie uważa Bernardo Valli na łamach „La Repubblica”: „Jan Paweł II stara się powstrzymać nurty soborowe, które mogłyby obalić hierarchię Kościoła katolickiego”. Na ten temat wypowiadała się również „Gazeta Wyborcza”: „Jest obecnie tajemnicą poliszynela, że przy wszystkich swoich zasługach Jan Paweł II zahamował przeobrażenia współczesnego katolicyzmu” (13.10.1992 r.).

Papież Jan Paweł II nie tylko odrzucił ducha Vaticanum Secundum, ale umacniał też nauki najbardziej wśród katolików krytykowane. Hubertus Mynarek w odniesieniu do kwestii kapłaństwa kobiet zauważa: „(…) podczas gdy stosowne wypowiedzi poprzednich papieży w tej kwestii były kwalifikowane przez interpretujących je teologów jako nadające się do przedyskutowania bądź jako normy kościelne o wyłącznie dyscyplinarnym znaczeniu, to już Janowi Pawłowi II za jego pontyfikatu przypada wątpliwa zasługa polegająca na tym, że z wykluczenia kobiet z urzędu kapłańskiego uczynił on niepodważalny element Depositium Fidei, czyli skarbnicy wiary Kościoła”. Chodzi o list apostolski Ordinatio Sacerdotalis z 1994 r., który wzbudził falę krytyki wewnętrznej, nienotowaną od czasów „pigułkowej encykliki” Pawła VI. Zmasowana krytyka jedynie umocniła upór pryncypialnego Wojtyły który rok później – jak ujmuje to Mynarek – „przyłożył z drugiej mańki”: „Istotne punkty tego urzędowego komentarza będące uzupełnieniem Wojtyłowego listu Ordinatio Sacerdotalis brzmią: Papieskie weto dla wyświęcania [kobiet] na księży jest jego nieomylną decyzją (...). Stąd też każdy przyszły papież nie będzie mógł także uchylić tego zakazu”.

Jednocześnie podtrzymywał najbardziej wsteczne i quasi-magiczne praktyki rodem ze średniowiecza, na przykład egzorcyzmy, czyli wypędzanie diabła za pomocą słów i gestów. W wywiadzie dla włoskiego czasopisma „Oggi” z 1 czerwca 1992 ojciec Amorth podaje, że sam Jan Paweł II był aktywnym egzorcystą (np. w roku 1984 dwa razy „wypędzał diabła”).

Ekumenizm Jana Pawła II był niekonsekwentny, nie miał bowiem na celu partnerskiego dialogu międzyreligijnego dla niwelowania barier, a bardziej był nastawiony na zawarcie ponadreligijnego sojuszu przeciwko ekspansywnej kulturze laickiej. Dokument Dominus Iesus wydany w okresie jego pontyfikatu spotkał się z gwałtownym protestem przedstawicieli większości kościołów, czemu nie można się dziwić, gdyż nie można mówić o ekumenizmie, kiedy wydaje się jednocześnie akty utrzymujące, że Kościół katolicki stoi ponad wszystkimi innymi. Arcybiskup Abel, ordynariusz prawosławnej diecezji lubelsko- chełmskiej, stwierdził: „Z niecierpliwością czekam na oficjalne stanowisko co do rzymskokatolickiego rozumienia pojęcia ekumenizmu. Wyznam, że bardzo obawiam się odpowiedzi, iż tak naprawdę idzie o to, aby (zgodnie z prezentowaną w Deklaracji eklezjologią) wszystkie Kościoły chrześcijańskie doprowadzić do jedności z biskupem Rzymu…” (2001).

Jan Paweł II nie tylko nie zdobył się na decentralizację władzy kościelnej, lecz robił wszystko, aby umacniać centralizm i absolutyzm. Ogłosił na przykład, że przepisy kanoniczne są rozkazami Boga. Częstokroć wzmacniał tradycję zrównywania papieskich decyzji z mocą samej Biblii. Tak uczynił 12 listopada 1988, kiedy w czasie kongresu dotyczącego teologii etycznej Opus Dei, ogłosił, że poglądy etyczne zawarte w encyklice „Humanae vitae” staną się od tej chwili częścią doktryny katolickiej. Etyka encykliki została zrównana z takimi naukami Biblii jak zmartwychwstanie czy odkupieńcza śmierć Jezusa. Papież uczynił to prawdopodobnie w odpowiedzi na słaby stopień akceptacji wobec niektórych rozwiązań przyjętych w encyklice.

Jan Paweł II wprowadził wewnętrzną cenzurę w Kościele („Instrukcje dotyczące pewnych aspektów wykorzystywania społecznych środków przekazu”, z 30 marca 1992 roku). Odtąd wszyscy kapłani i zakonnicy obowiązani są przedstawiać książki i publikacje, które zamierzają wydać, do wcześniejszego sprawdzenia przez specjalne „komisje do spraw wiary” przy episkopatach krajowych.

Jak powiadają krytycy poczynań polskiego papieża, ostatnia nadzieja na demokratyzację władzy kościelnej zniknęła po zakończeniu 23. Konferencji Episkopatów Europy 14 grudnia 1991 r., kiedy to z inicjatywy papieża zniesiono m.in. Radę Europejskich Konferencji Episkopatów. Zastąpiła ją nowa „rada”, w której wszelka władza należała do papieża.

Działania centralistyczne umocniło wydanie nowego „Katechizmu powszechnego”, zwłaszcza że ten nowy kodeks traktuje nieakceptowanie niektórych nauk papieskich jako przestępstwo (kanon 1371, nr 1). Według Bernharda Häringa, punkt ten został wprowadzony do kodeksu w ostatniej chwili na życzenie papieża, i to bez żadnej konsultacji z międzynarodową komisją, która opracowała nowy kodeks.

W związku z papieską polityką personalną, służącą na ogół wyciszaniu dyskusji i rozszerzaniu wpływów konserwatystów, stawiano papieżowi jeszcze jeden zarzut: nepotyzm. Herrmann pisze o tym tak: „Również
pod rządami Jana Pawła II znajdujemy zaczątki nowego nepotyzmu. Sporą wrzawę podniósł na przykład
skandal z Macharskim. Podczas gdy Eugenio Pacelli, późniejszy Pius XII, usiał czekać i modlić się przez dwanaście lat, zanim udał mu się skok ze zwykłego biskupa na kardynała, Angelo Roncalli, późniejszy Jan XXIII (junior) nawet dziewiętnaście lat, Giovanni Montini (Paweł VI) dziewięć lat, a sam Wojtyła takoż dziewięć, następca Wojtyły w Krakowie, Franciszek Macharski, pobił wszelkie rekordy: pod koniec października 1978 roku był jeszcze zwykłym księdzem, na koniec grudnia już arcybiskupem, a w czerwcu następnego roku kardynałem”.

Na początku lat 90. w diecezji Chur-Zurych w Szwajcarii papież – wbrew woli ok. 80 procent wiernych oraz całego episkopatu szwajcarskiego – mianował biskupa Wolfganga Haasa z Opus Dei i wezwał wszystkich do posłuszeństwa. Swoją przemowę do nieposłusznych Szwajcarów zakończył słowami: „Ten, kto wypiera się biskupa, wypiera się Boga”.

Tłumienie dysput teologicznych oraz polityka personalna Jana Pawła II skłoniły 163 teologów z niemieckiego
obszaru językowego oraz Beneluksu do ogłoszenia w roku 1989 deklaracji kolońskiej „Przeciwko ubezwłasnowolnieniu w Kościele”.

Zwalczał antykoncepcję. Na Zachodzie katolicy powszechnie ignorowali to stanowisko papieża, lecz w krajach Trzeciego Świata przynosiło ono realne tragedie. Mówił o tym m.in. Peter Piot, dyrektor ONZ-owskiego programu walki z AIDS (UNAIDS) w wywiadzie dla niemieckiego dziennika „Frankfurter Rundschau”: „Zakaz Kościoła stosowania prezerwatyw jest poważnym błędem, który kosztuje ludzkie życie” [30 VI 2001].

Radykalnie zakazywał aborcji. Papieski sprzeciw wobec aborcji był skrajny. Zabraniał aborcji nawet w przypadku płodu uszkodzonego. „To eugenika – grzmiał papież. – Jest to wówczas aborcja eugeniczna, akceptowana przez opinię publiczną o specyficznej mentalności, co do której ustala się błędny pogląd, że jest ona wyrazem wymogów terapeutycznych: mentalność ta przyjmuje życie tylko pod pewnymi warunkami, odrzucając ułomność, kalectwo i chorobę”. Podobny stosunek miał do aborcji w przypadku ciąży będącej
wynikiem gwałtu. Głośny był list papieża do arcybiskupa Sarajewa Vinka Puljicia (1993 r.), który w świecie
odebrano jako apel do zgwałconych kobiet hercegowińskich, aby nie poddawały się aborcji.

Uświęcił huczne obchody „500- -lecia ewangelizacji Ameryki Łacińskiej”, kiedy postępowe środowiska katolickie domagały się, aby papiestwo wykorzystało tę rocznicę do przeproszenia za zbrodnie wobec Indian. Czy nie jest dowodem cynizmu papieża jego wypowiedź podczas otwarcia na Santo Domingo Latarni Kolumba (w kształcie olbrzymiego krzyża) w 500-lecie ewangelizacji Ameryki Łacińskiej: „Zgromadziliśmy się przed Latarnią Kolumba, która swą formą krzyża ma symbolizować krzyż Chrystusa wbity w tę ziemię w 1492 roku (...). Tak rozpoczęła się siejba cennego daru wiary”. A jak się zakończyła – wszyscy wiemy.

Niektórzy pasterze kościoła zdobyli się na wyznanie prawdy o owej „siejbie cennego daru wiary”. Na przykład biskup Xingu Erwin Kräutler (Brazylia) powiedział, że Kościół katolicki wtargnął przed 500 laty do Ameryki Łacińskiej, „w europejskim stroju, bez respektu dla indiańskich kultur”, i stał się współwinny „największej masakrze w dziejach ludzkości”, zaś jego misjonarze potępili wszelkie uczucia religijne Indian jako „pochodzące od szatana”.

Jestem przekonany, że bez względu na obecną wojtyłomanię, Polaków czeka odbrązowienie Jana Pawła II. Mizeria i anachronizm jego nauk przy jednocześnie tylu negatywnych moralnie praktykach nie pozwalają czynić zeń polskiego autorytetu.
_________________________________________________________________________
Źródło:
Tygodnik Fakty i Mity Nr 17 (582) 5 MAJA 2011 r.

niedziela, 22 czerwca 2014

Santo non subito


– Przedmiocie kultu jednostki
– Święcicielu własnych pomników
– Mącicielu biblijnej wiary
– Wrogu antykoncepcji – mnożycielu HIV
– Przyjacielu krwawych dyktatorów:
Pinocheta, Stepinaca i in.
– Patronie mafijnej Opus Dei i Escrivy
– Obrońco przestępców, dewiantów
i pedofilów: Maciela, Lawa,
Vangheluwe i tysięcy innych.
– Patronie watykańskich grabieży
(komisji i konkordatów), ciemnych
interesów Banco Vaticano,
afer Calviego i in.
– Pieczętujący tajemnicę śmierci
swojego poprzednika Jana Pawła I
,,MÓDL SIĘ ZA NAMI!".


Na tydzień przed beatyfikacją jedna z najbardziej wpływowych gazet świata – „New York Times” sprzeciwiła się wyniesieniu na ołtarze JPII.

Maureen Dowd na łamach „NYT” w artykule „Poczekajcie z tą aureolą” atakuje polskiego papę za jego bierność wobec księży pedofilów. „Jan Paweł II z pewnością pozbawił się prawa do beatyfikacji, kiedy nie ustanowił prawnych norm w celu usunięcia pedofilów ze stanu kapłańskiego i przez wiele lat po prostu odwracał się od tego problemu. Santo non subito! Jak można być świętym, jeżeli nie ochraniało się niewinnych dzieci?” – słusznie zauważa autorka.

W swoim felietonie Dowd przytacza historię nieżyjącego już zboczeńca, ojca Marciala Maciela, który gwałcił zarówno dzieci, jak i dorosłych. O tych sprawkach Jan Paweł II był wielokrotnie informowany. Dostawał skargi od duchownych, od osób świeckich, a nawet od samych dzieci Maciela! Mimo to nie reagował, i trzymał zwyrodnialca pod ścisłą ochroną. Autorka niestety zapomina o oczywistym powodzie takiego zachowania. Maciel dowodził katolickim zgromadzeniem Legion Chrystusa, które na swoim koncie ma miliardy dolarów i chętnie dotuje Watykan.

Dowd cytuje Jasona Berry’ego, autora kilku krytycznych książek na temat Stolicy Apostolskiej. „Został oszukany przez Maciela, ale sam pozwolił się oszukać. Jeżeli dziewięć osób oskarża kogoś o to, że wykorzystywał je seksualnie, kiedy byli dziećmi, należy przynajmniej wszcząć dochodzenie. Kardynałowie i biskupi mówili mu przez lata o szerszym kryzysie z wykorzystywaniem seksualnym. A on był bierny aż do przesady. Zawiódł niesłychanie” – powiedział Berry.

Poza tymi oczywistymi faktami, które powinny pozbawić Wojtyłę aureoli, autorka zarzuca mu również konserwatywne podejście w kwestiach społecznych. Był gorącym przeciwnikiem antykoncepcji, rozwodów, aborcji, kapłaństwa kobiet i zniesienia celibatu.

„Wstrzymanie beatyfikacji lub kanonizacji Jana Pawła II byłoby ogromnym krokiem symbolicznym, przesłaniem dużo potężniejszym niż przeprosiny i rekompensaty dla ofiar molestowania seksualnego” – pisze felietonistka i automatycznie pyta: 

„Papież Benedykt XVI chce beatyfikacji Jana Pawła II chroniącego pedofilów, a zablokował beatyfikację papieża Piusa XII, który milczał na temat Holokaustu, tymczasem Dorothy Day (katolicka działaczka antywojenna. W czasie Soboru Watykańskiego głodowała z grupą kobiet w intencji potępienia przez Sobór wszelkiej wojny – przyp. red.) nie została beatyfikowana. Jak to się stało?”.

Cytowany przez Dowd Jason Berry dodaje, że „Benedykt XVI jest lepszy niż jego poprzednik w sprawie nadużyć, ale wciąż znajduje się w otoczeniu wszystkich tych kardynałów, którzy mają brudne ręce. W dalszym ciągu jest jeszcze 16 biskupów, którzy zostali wiarygodnie oskarżeni i ustąpili publicznie ze stanowiska, jednak zachowali swoje tytuły”.

Po tym artykule w znudzonej świętami Polsce wybuchł skandal. Portale prześcigają się w krytykowaniu prestiżowego „NYT”. Fronda w artykule „New York Times walczy z pamięcią po Janie Pawle II” wszystkie przytoczone przez autorkę fakty nazywa rzekomymi. Komentarze pod tą publikacją pokazują „rzeczową” dyskusję podjętą przez fanatycznych katolików w naszym kraju: „Z tego
co mi wiadomo, to NYT należy do Żydów”; „Lewacy chcąc zdyskryminować autorytet, jakim jest Jan Paweł II, szukają dziury w całym. Nie należy ich traktować poważnie”; „Gazeta przeliczyła koszty procesu, zysk ze wzrostu nakładu, i pisze głupoty”; „Ludzie tworzący Kościół nie potrzebują opinii żadnych głupolków, tym bardziej ateistycznych głupolków, aby ocenić wielkość Jana Pawła II.

Opluwanie tego wielkiego człowieka zatrutym jadem nienawiści, jaki płynie z ust ścierwojadów, nie będzie w najmniejszym stopniu szkodliwe, jeżeli nikt tego jadu kosztował nie będzie (…). Dotykanie tych nędznych kreatur słowem lub myślą jest zawsze niebezpieczne, a często szkodliwe”. Tak brzmi głos polskich fundamentalistycznych katolików.
__________________________________________________________________________
Źródło:
Tygodnik ,,Fakty i Mity", Nr 17 (582) 5 MAJA 2011 r.

wtorek, 10 czerwca 2014

Wszystkie kobiety Karola Wojtyły. Skandalizująca książka już w Polsce!


Dziennikarz, pisarz i korespondent zagraniczny Eric Frattini wydaje w Polsce swoją nową książkę i gdzie jak gdzie, ale nad Wisłą może liczyć na szczególny rozgłos. „Papieże i seks”, mówiąc w skrócie, opowiada o bezpruderyjnych władcach Kościoła. Ale nie tyle sodomia, gwałty i pedofilia przyciągną polskiego czytelnika, co część poświęcona współczesnym papieżom, a dokładniej – Janowi Pawłowi II.

Lekturę tej książki warto zacząć od końca. Nie dlatego, że Jan Paweł II opisany został w ostatnim rozdziale, ale dlatego, by przejrzeć indeks imion papieży sklasyfikowanych według przestępstw i grzechów. Mamy więc papieża-zoofila (Benedykt IX), papieży-gwałcicieli (Św. Sykstus III, Św. Sergiusz I, Jan XI czy Leon X), papieży-stręczycieli (Urban II, Klemens VI, Sykstus IV czy Grzegorz XIII), papieży-homoseksualistów (Bonifacy III, Sergiusz II, Jan VIII, Urban VI i wielu innych), a nawet papieży-fetyszystów (jak Juliusz II, Marcin V, Pius II, Aleksander VI czy Benedykt XIV). Widać, że Eric Frattini, znany polskim czytelnikom między innymi dzięki książce „Sekrety Watykanu” i „Szpiedzy papieża”, wykonał olbrzymią pracę, wyciągając na światło dzienne najciemniejsze fakty z historii papiestwa.

Jednak im bliżej czasów współczesnym, tym grzechy Kościoła coraz mniej spektakularne. W rozdziale poświęconym Janowi Pawłowi II Eric Frattini skupia się przede wszystkim na miłostkach i romansach, w jakie miał wikłać się młody Karol Wojtyła. Przybliża również sylwetki kobiet, które ponoć przeżywały zauroczenie nim. Takich jak na przykład Anna Teresa Tymieniecka, jego bliska przyjaciółka i filozofka, która pomagała kardynałowi Wojtyle redagować „Osobę i czyn”, dzieło filozoficzne dotyczące seksualności człowieka. Choć Tymieniecka zaprzeczała wszystkim plotkom na temat jej uczucia do duchownego, jej przyjaciel, cytowany przez Frattiniego wykładowca seminarium protestanckiego z Uniwersytetu Harvarda i obserwator na Soborze Watykańskim II – doktor George Hunston Williams – tak stwierdzał:

,,Odbywali długie spacery, do późnych godzin nocnych prowadzili rozmowy na tematy filozoficzne i razem chodzili popływać. Faktem jest, że kiedy byli razem, panował między nimi szczególny klimat, niezmaterializowana energia erotyczna. Chyba ona rozpoczęła romantyczny związek z nim".

Oprócz Tymienieckiej, w życiu papieża pojawiały się także inne kobiety. Dziennikarze i biografowie wiele razy próbowali przyłapać Karola Wojtyłę na romansie. Niektórzy wykorzystywali przy tymplotki, a nawet na ich podstawie wyciągali kategoryczne wnioski. Frattini przypomina, jakiepogłoski na temat krążyły za plecami kardynała, a potem i papieża.

Czy Karol Wojtyła miał narzeczoną? A może kilka? Ponoć pierwszą była starsza od niego o dwa lata czarnowłosa Żydówka Ginka Beer pochodząca z Wadowic. Ted Szulc, jeden z pisarzy-biografów zapytał ją o ten domniemany romans. Nie zaprzeczyła i zaznaczyła, że nie chce rozmawiać na ten temat. Drugą mogła być Irka Dąbrowska, córka jednego z dyrektorów kamieniołomu, w którym pracował młody Wojtyła. Ponoć sam przyszły papież potwierdził, że związek trwał jedynie kilka tygodni i od początku do końca miał charakter platoniczny. Większym uczuciem darzył za to z pewnością Halinę Królikiewicz, aktorkę, która w czasie wojny występowała z zespołem, w którym grał również Karol Wojtyła. Jak pisze Frattini, związek między nimi był bardzo bliski aż do jesieni 1942 roku, kiedy przyszły papież zjawił się w pałacu arcybiskupa Sapiehy, by oznajmić mu, że chce zostać księdzem.

Na koniec tych rozważań na temat domniemanych romansów Wojtyły autor "Papieży i seksu" sięga po plotkę z kategorii sensacyjnych. Plotkę, której nie da się potwierdzić z uwagi na śmierć osoby ją rozpowszechniającej. Chodzi o wydaną w USA książkę "I Have to Tell This Story", którą napisał Leon Hayblum – mężczyzna utrzymujący, że jest... ojcem wnuczki Jana Pawła II. Przekonywał, że Karol Wojtyła w czasie okupacji potajemnie poślubił młodą Żydówkę. Z tego związku urodziła się dziewczynka, którą ojciec miał oddać do klasztoru. Matka z kolei wkrótce została schwytana przez gestapo i wywieziona do obozu zagłady. Leon Hayblum twierdził, że poznał tę historię, kiedy w latach 70. zakochał się w Krakowie w kobiecie o imieniu Krystyna, która "mieszkała w klasztorze, chociaż nie była zakonnicą". Po pewnym czasie Krystyna miała mu wyznać, że jest córką arcybiskupa Krakowa, kardynała Wojtyły – pisze Frattini. Jakiś czas później Hayblum wyemigrował do Australii, zostawiając w Krakowie Krystynę i ich córkę, rzekomą wnuczkę Jana Pawła II. Zginął w Melbourne, zastrzelony przez bandytę, który napadł go na ulicy. Dlatego niemożliwe jest sprawdzenie, czy to, co napisał w książce, jest prawdą.

Wielu osobom książka "Papieże i seks" się nie spodoba. To bardziej niż pewne. Eric Frattini najpewniej stanie się obiektem ataku polskich środowisk katolickich, które będą uderzać w najsłabsze punkty jego wywodów, czyli w sięganie po takie plotki i niesprawdzone doniesienia, jak właśnie ta o córce i wnuczce Jana Pawła II. Wydawca i autor powinni się także spodziewać oskarżeń o wywoływanie taniej sensacji tuż przed kanonizacją papieża-Polaka. Warto jednak przeczytać tę publikację i samemu przepuścić przez własny filtr informacje w niej zawarte. Największą jej wartością nie są bowiem dywagacje, ile romansów miał na koncie Karol Wojtyła, tylko niechlubne epizody z historii papiestwa, które Eric Frattini przedstawia z dużą pieczołowitością. Na tle godnych wstydu "dokonań" władców Kościoła sprzed stuleci ich współcześni następcy są czyści jak papieska sutanna.

Eric Frattini, "Papieże i seks", Wydawnictwo Bellona


czwartek, 5 czerwca 2014

Wszystkie grzechy Wojtyły


Zadyma, jaką wywołał PSL, przygotowując uchwałę, z której Sejm RP kazał wszystkim obywatelom RP świętować kanonizację J.P.2 jest – wbrew obowiązującej wykładni – wydarzeniem radosnym i pożytecznym.

Oto oba lewicowe kluby udowodniły, że wyhodowały sobie zbiorowo po parze jaj i nie dadzą się zatupać zwolennikom kultu jednostki. Choć trzeba przyznać, że debata na ten temat nieco kuleje, zważywszy, że entuzjaści uchwały mają dla oponentów w zasadzie jedną propozycję: stulić ryj. Zdaniem katolickiej większości niewierząca i odmiennie wierząca mniejszość sejmowa ma do wyboru: wziąć udział w przyjęciu uchwały przez aklamację albo wstrzymać się od głosu albo wyjść z sali. Koncept, że ktoś mógłby, jak to bywa w normalnym procesie stanowienia prawa, zagłosować za, a ktoś przeciw, i zdecydowałoby zdanie większości, obraża, jak się okazuje, pamięć Naszego Wielkiego Rodaka. Kwintesencją tego quasi-dialogu jest tekst jednej z posłanek PO (której nazwisko jakoś nie zostało mi w pamięci) wygłoszony pod adresem Joanny Senyszyn: „Sądzę, że pani chciałaby uchodzić za osobę tolerancyjną, więc musi przyznać, że to był wielki człowiek”.
Myślę, że to jest dobry moment, aby powiedzieć po prostu: nie.


Nie uważam Karola Wojtyły za wielkiego człowieka.
Mam krytyczny stosunek do konsekwencji i zaangażowania, z jakim ignorował skalę pedofilii trawiącej Kościół. Chodzi o utrzymanie w mocy instrukcji „Crimen sollicitationis” sprowadzającej się de facto do nakazu ukrywania przestępstw i przestępców; o niechęć papieża do wysłuchania ofiar pedofilii; o oddanie, z jakim chronił słynnego z dymania, a także posiadania dzieci oraz finansowych przekrętów założyciela zakonu Legionistów Chrystusa Marciala Maciela Degollado. Kościół pod kierownictwem Wojtyły był – jak trafnie zauważa założyciel włoskiego stowarzyszenia ofiar kleru Francesco Zanardi – „miejscem niebezpiecznym dla dzieci”. I papież ponosi za to odpowiedzialność.


W najwyższym stopniu krytycznie oceniam bezwzględność, z jaką J.P.2 zwalczał teologię wyzwolenia będącą wszak praktyczną realizacją jego „nauczania społecznego”. Podjęta przez księży i zakonników próba walki po stronie ubogich przeciwko krwawym i chciwym prawicowym juntom Ameryki Południowej, reprezentującym interesy obszarników i kapitału spotkała się ze strony papieża Polaka z jednoznacznym potępieniem – w przeciwieństwie do finansowej przez CIA operacji „Kondor”, która kosztowała życie 80 tysięcy osób.
Nie podoba mi się przyjaźń Karola Wojtyły z Ronaldem Reaganem i bezkrytyczne podejście do działań USA w Ameryce Południowej za jego czasów. Nie podoba mi się jego przyjaźń z Pinochetem. Oburza mnie zachowanie papieża wobec arcybiskupa San Salvadoru Oscara Romero, który usiłował przedstawić mu dowody zbrodni junty i został przez Wojtyłę wyrzucony z audiencji, a kilka tygodni później zginął, zamordowany podczas sprawowania mszy przez rządowe szwadrony śmierci, bez specjalnej dezaprobaty ze strony Watykanu.


Oburza mnie udział Wojtyły w rozprzestrzenianiu się epidemii HIV w Afryce, gdzie żyje 70 procent dorosłych i ponad 90 procent dzieci zarażonych AIDS. Posłuszny swoim seksualnym obsesjom Wojtyła zaangażował cały autorytet w walkę z prezerwatywami będącymi jedyną skuteczną metodą walki z AIDS i jego zasługi w triumfalnym marszu choroby przez kontynent są nie do przecenienia. Co roku w Afryce w powodu AIDS umiera milion ludzi.
Nie akceptuję postawy Wojtyły wobec kobiet, ich praw reprodukcyjnych i ról społecznych, jego bezwzględnej walki nie tylko z aborcją, ale także antykoncepcją i edukacją seksualną, która umożliwia kobietom decydowanie o tym, kiedy i ile dzieci chcą mieć.
I wreszcie, choć to już zdecydowanie mniej mnie dotyczy, nie podoba mi się ekstremalnie konserwatywny kierunek, jaki narzucił kierowanej przez siebie instytucji, dokonując totalnego odwrotu od ustaleń i ducha Soboru Watykańskiego II: odejście od jakiejkolwiek kolektywności w zarządzaniu, ponowna centralizacja, walka z przejawami oddolnej demokracji. A także z postulującymi zmiany intelektualistami wewnątrz Kościoła – takimi jak szwajcarski ksiądz Hans Küng, który został pozbawiony prawa nauczania teologii katolickiej za to, że wzywał do przemyślenia dogmatu o nieomylności papieża.
Jakkolwiek zapoczątkowana przez Wojtyłę kontrreformacja jest wewnętrzną sprawą Kościoła, to jej skutki, zwłaszcza w Polsce, dalece mury kościołów przekraczają. Kult prymitywnej „pobożności maryjnej” promuje postawy bezrefleksyjności i braku krytycznego myślenia. Ten rodzaj religijności nawet bardziej niż inne blokuje rozwój intelektualny, sprzyjając, mówiąc wprost, ciemnocie. Za to także Wojtyła ponosi w mojej opinii osobistą odpowiedzialność.

Nie odpowiada natomiast, wbrew obowiązującej w Polsce doktrynie, za upadek Związku Radzieckiego i wyprowadzenie Polski z tzw. bloku wschodniego, a także za pokojową transformację do demokracji. Gwoli intelektualnej uczciwości odnotować należy, że upadek ZSRR wiązał się z niewydolnością ekonomiczną spowodowaną wyścigiem zbrojeń, a pokojowa droga przemian to przede wszystkim zasługa obu stron Okrągłego Stołu. Które skądinąd – podobnie jak ich polityczni spadkobiercy – dzielą między sobą, a także z Janem Pawłem II, odpowiedzialność za klerykalizację życia publicznego w Polsce.
Wbrew temu, co dominująca w Polsce prawica mówi i pisze, nie uważam za swój obywatelski obowiązek otaczania kultem postaci i dokonań Jana Pawła II. I najuniżeniej proszę sejmową oraz religijną większość, żeby mi na to pozwoliła

______________________________________________________________
Źródło:
Tygodnik ,,NIE" nr. 17/2014

JAN PAWEŁ 2 - OBROŃCA KSIĘŻY PEDOFILÓW



Dnia 1 maja 2011 Jan Paweł II ma zostać beatyfikowany jako kandydat na świętego w Kościele katolickim. Jaki Kościół tacy i jego święci. Jednym z głównych zarzutów, który obciąża pontyfikat Karola Wojtyły ksywa Jan Paweł II, to zatajanie pedofilstwa duchownych, księży, biskupów i zakonnic. Jan Paweł 2 oraz długoletni szef Kongregacji Nauki i Wiary, kard. Joseph Ratzinger, dzisiejszy Benedykt XVI wymagali bezwzględnego respektowania postanowień dwóch dokumentów.

Pierwszy z dokumentów pedofilskich, to tajna instrukcja autorstwa kard. Alfreda Ottavianiego "Instructio De Modo Procedendi In Causis Sollicitationis", podpisana w 1962 roku przez propedofilskiego papieża Jana XXIII, zakazująca ujawniania przypadków pedofilii pod groźbą klątwy katolickiej czarnej magii dla ujawniających i nakazującą skłanianie ofiar do milczenia też pod groźbą klątwy (źródłem przecieku poza Kościół katolicki jest katolicki ksiądz Thomas Doyle, który treść opracowania wraz z wytycznymi ujawnił w 2003 roku). Jan Paweł 2 bezwzględnie wymagał od swoich podwładnych respektowania tego pedofilskiego aktu. Okres pontyfikatu Jana Pawła 2, to seria zatajania pedofilstwa duchownych. Ten problem był jedną z głównych przyczyn tego, że społeczeństwa takich krajów jak Francja, Hiszpania czy Irlandia wyraźnie odeszły od religii katolickiej. We Francji skala zjawiska jest taka, że na pedofila mówi się zwyczajowo "proboszcz". 

Drugi dokument - "Crimen sollicitationis", także wydany w 1962 roku. W myśl litery opracowania należy niezwłocznie otoczyć opieką księdza, oskarżonego o seksualne wykorzystywanie małoletniego i przenoszenie go z parafii do parafii. Skandal seksualny musi być opanowany i pójść w zapomnienie, a ofiary i ich rodziny należy zastraszyć. Buntownicy i osoby, które do niego doprowadziły, zneutralizowani i ukarani. Skutkiem tego, zaszczuta rodzina ofiary musi opuścić miejscowość, w której mieszka, albowiem za sprawą agitacji z ambony, jest ona przedmiotem ostracyzmu ze strony wspólnoty lokalnej Kościoła katolickiego. 

Ze względu na to, że obowiązuje on wszystkich biskupów katolickich na całym świecie - postępowanie Kurii diecezjalnych w stosunku do wydarzeń seksualnego wykorzystywania dzieci przez księży i zakonnice jest podobne i to właśnie sprowokowało prowadzących śledztwa do przekonania, że muszą istnieć jakieś wspólne ustalenia dotyczące tego problemu. Dalsze dochodzenia przyniosły ujawnienie się osób które udostępniły pisaną po łacinie kopię tego dokumentu. Uważa się, że dochodzenie państwowej komisji w sprawie masowego wykorzystywania seksualnego małoletnich w Irlandii, doprowadziło do odkrycia kompromitującego Kościół katolicki tajnego dokumentu.

Jan Paweł II z domu Karol Wojtyła nie reagował stanowczo, przez długi czas, wobec skandali pedofilskich w amerykańskim Kościele katolickim. Już 1985 roku biskupi amerykańscy po przeprowadzeniu badań, na użytek wewnętrzny Kościoła katolickiego, zorientowali się, że problem pedofilii duchownych i zakonnic jest poważny. Wydali w tej sprawie dokument " Iść w świetle". Tymczasem papież Jan Paweł II przyjął bardziej zdecydowane stanowisko wobec tego problemu dopiero po 2000 roku, kiedy to opinia publiczna spowodowała, że w Stanach Zjednoczonych wzięła górę opcja zera tolerancji dla księży pedofilów. Należy głęboko ubolewać, że Jan Paweł II krytycznie odniósł się do propozycji biskupów amerykańskich, którzy chcieli zawieszać duchownych w pełnionych funkcjach w przypadku wysunięcia w stosunku do nich oskarżeń o pedofilię. 

Pamiętać również należy, że niepokorni wobec faszystowskich tendencji w Kościele teolodzy zmuszani byli do milczenia podczas gdy Jan Paweł II wyniósł na ołtarze znanego ideologa faszystowskiego Josemarię Escrivę de Balaguer y Albasa przywódcę integrystycznej organizacji Opus Dei. Należy pamiętać, że Jan Paweł II ogłosił, że przepisy kanoniczne są rozkazami Boga, przyjął praktykę zrównywania papieskich decyzji z mocą samej Biblii, a także wprowadził wewnętrzna cenzurę w Kościele katolickim za pośrednictwem "Instrukcji dotyczących pewnych aspektów wykorzystywania społecznych środków przekazu". Do tych isntrukcji stosuje się nawet Polska Telewizja, Radio i Prasa tuszując zbrodnie kościelnej pedofilii! 

W 2001 roku ówczesny kardynał Joseph Ratzinger, dzisiejszy papież Benedykt XVI wysłał do wszystkich biskupów list, w którym upewniał ich, że sprawy pedofilii i molestowania w kościele mogę być rozpatrywane "za zamkniętymi drzwiami" i wszystkie dowody mają być tajne przez 10 lat od momentu osiągnięcia przez ofiarę pełnoletności - co powoduje przedawnienie sprawy i uniemożliwia wyciągnięcie konsekwencji finansowych wobec kościoła katolickiego. W Polsce znana jest sprawa hurtowo molestującego dzieci księdza katolickiego ze Szczecina, którego tak długo przechowywano w ziobrowej prokuraturze w Szczecinie, że się zarzuty o pedofilię księdzu Andrzejowi Dymerowi przedawniły! Biskupa trzeba było wymienić, żeby nie można go było ścigać za ukrywanie pedofilii kościelnej. 

Z tego powodu w 2005 roku prawnicy Benedykta XVI musieli prosić o wystawienie mu listu żelaznego przed jego wizytą w USA, gdyż w Teksasie był oskarżony o utrudnianie działania wymiaru sprawiedliwości poprzez ukrywanie księży pedofilów i zakonnic pedofilek. Rzeczniczka Watykanu nie chciała odnieść się do tego dokumentu. Stwierdziła tylko, że "to wewnętrzny dokument państwa Watykan, więc nie będziemy go komentować". Problem jest poważny. Według zamówionego i sfinansowanego przez amerykańskich biskupów raportu John Jay College na temat molestowania nieletnich w Kościele Katolickim z około 94.607 księży w USA pomiędzy 1950 a 2002, o wykorzystywanie nieletnich było oskarżonych 4.127, czyli mniej więcej 4,3%. Odszkodowania dla ofiar sięgnęły już sumy 2 mld dolarów (na rok 2009)! 
W 2003 roku grupa adwokatów przygotowała nawet projekt uznania Kościoła katolickiego za organizację działającą jak struktury mafijne i o jego delegalizację. 

Dnia 20 maja 2009 roku opinią publiczną wstrząsnął Raport Ryana, obrazujący skalę przestępstw seksualnych duchownych na nieletnich w Irlandii. Prace komisji sędziego Seana Ryana trwały dziesięć lat, a rozpoczęły się w 1998 roku. W tym czasie przeanalizowano dokumenty i przesłuchano świadków na temat około 250 instytucji wychowawczych, prowadzonych przez kościół katolicki.

W liczącym 2600 stron raporcie komisja, opierając się na poznanych materiałach, dotyczących 30 tysięcy dzieci, które przewinęły się przez szkoły i przytułki kościelne, zarzuca członkom tych instytucji nie tylko molestowanie i terror psychiczny, ale także zbiorowe gwałty, bicie i sadystyczne znęcanie się nad swymi podopiecznymi. Szczegóły zeznań wielu świadków są tak wstrząsające, że można by pomyśleć, iż dotyczą hitlerowskich zbrodni na Żydach. W ślad za tym skojarzeniem zresztą prasa irlandzka ukuła określenie "irlandzki holocaust". Parzenie wodą i ogniem, biczowanie i kopanie, wielokrotne gwałty, zmuszanie do niewolniczej pracy, wielogodzinne klęczenie to tylko niektóre z metod wychowawczych, stosowanych przez księży i siostry zakonne wobec wychowanków.

Na archiwalnych filmach, wyświetlanych w telewizji, nie zarejestrowano oczywiście tego procederu, ale widać na nich kilkuletnie dzieci, tak przestraszone i zdyscyplinowane, że nie sposób nie zadać sobie pytania o przyczyny takiego stanu. 

Masowe protesty przeciw beatyfikacji Jana Pawła II

Dwunastu teologów skrytykowało plany beatyfikacji Jana Pawła II. Wysuwane przez nich zarzuty są dobrze znane. Abp Stanisław Dziwisz, mający we Włoszech ksywę "żona papieża" zbagatelizował sprawę, przekonując, że nazwiska teologów podpisanych pod protestem nie czynią go poważnym i że taka krytyka "tylko pomoże" procesowi beatyfikacyjnemu. W niczym nie zmienia to jednak faktu, że teologowie wyciągnęli argumenty znane i od dawna formułowane przez przeciwników świętości Jana Pawła II.

Antykoncepcja, pedofilia i celibat

Jednym z głównych zarzutów grupy włoskich i hiszpańskich teologów wobec polskiego papieża jest jego iście faszystowski konserwatyzm w sprawie etyki seksualnej, celibatu kleru oraz roli kobiet w Kościele, a także pobłażliwość wobec skandali pedofilskich w amerykańskim Kościele. 

Przeciw beatyfikacji Jana Pawła II

Jan Paweł II jeszcze w czasie trwania swojego pontyfikatu często spotykał się z krytyką za swoje poglądy na małżeństwo i rodzinę. Nie wszystkim podobało się, że sprzeciwiał się rozwodom, a małżeństwo było dla niego związkiem kobiety i mężczyzny. I ta ostatnia kwestia była jedną z tych, w której Kościół pod jego rządami nie dopuszczał w ogóle dyskusji. 

Szczególnie jednak krytykowano konserwatywne stanowisko polskiego papieża w sprawie antykoncepcji, które - zdaniem przeciwników tego pontyfikatu – utrudniało i utrudnia walkę z rozprzestrzenianiem się AIDS i innych chorób wenerycznych, a także przyczyniło się do narastania związanych z wielodzietnością problemów społecznych w krajach trzeciego świata. Za pontyfikatu Karola Wojtyły w Polsce i wielu innych krajach tzw. katolickich odrodziła się wytępiona za czasów PRL kiła oraz rzeżączka, a chlamydią zarażonych jest w sposób przewlekły nawet 80 procent populacji. Oto skutki zwalczania antykoncepcji! 

Dziwisz: Protesty tylko pomogą

Włoscy i hiszpańscy teologowie wyrzucili także Janowi Pawłowi II marginalizację teologów i zakonników, zwłaszcza wobec kwestii antyfaszystowskiej teologii wyzwolenia, a także tolerancję wobec zbrodniczych, faszystowskich i dyktatorskich reżimów w Ameryce Łacińskiej. Poruszono też kwestię niejasnych operacji finansowych instytucji Stolicy Apostolskiej, zwłaszcza zaś głośną sprawę upadku powiązanego z Watykanem Banco Ambrosiano.

Do argumentów teologów można jeszcze dodać krytykę, z jaką spotykał się Jan Paweł II za faszyzująca centralizację władzy w Kościele w czasie swojego pontyfikatu. Wielu nieprzychylnym okiem patrzyło też na poparcie papieża dla sekciarskiego, kontrowersyjnego i wpływowego stowarzyszenia Opus Dei, które jest sektą faszystowską rodem z Hiszpanii.

Jedenaste: Papieża nie krytykuj

Według postulatora procesu beatyfikacyjnego Jana Pawła II, księdza Sławomira Odera, protest - jak to ujął - "dysydenckich teologów" jest kolejnym dowodem na to, że "Jan Paweł II był człowiekiem środka". Postulator procesu mówiąc, że tego typu protesty były do przewidzenia, przywołał słowa z Ewangelii świętego Łukasza: "Biada wam, gdy wszyscy ludzie chwalić was będą".

Jednocześnie zapewnił on, że głosy te zostaną wzięte pod uwagę. - Wszystkie głosy przeciwników, które zostaną uznane za merytorycznie istotne, a więc nie oparte na resentymencie czy uprzedzeniu, zostaną uwzględnione w procesie beatyfikacyjnym, wnikliwie zbadane i wyjaśnione - podkreślił ksiądz Oder. 

Protest dwunastu teologów zapewne nie zaważy na beatyfikacji Jana Pawła II, ale być może sprowokuje poważną dyskusję na temat jasnych i ciemnych stron jego pontyfikatu. Także w Polsce, gdzie jeszcze za życia Jana Pawła II każdy głos krytyki papieża traktowano jak skalanie świętości. Tak jakby jedenaste przykazanie brzmiało: Papieża nie krytykuj.

Kochanka Irena Kinaszewska

Czy Karol Wojtyła może być świętym jeśli już jako kleryk miał kochankę w Krakowie, dobrze znaną Irenę Kinaszewską? Z kochanką miał jednego syna Adama, potem kolejnych dwoje dzieci, w tym jedno oddane do domu dziecka, a drugie wyabortowane za pieniądze kurii? Czy osobnik prowadzący się jako ksiądz skandalicznie, z kochanką u której przez 30 lat nocował i w której parkował jako kochanek ma prawo być świętym wedle norm samego Kościoła katolickiego? 

A co z dzieckiem zrobionym przez kleryka Karola Wojtyłę rosyjskiej pielęgniarce, jeszcze zanim poznał Irenę Kinaszewską, której rozbił małżeństwo? Dlaczego nie chciał poddać się badaniom genetycznym na ustalenie ojcostwa. Dlaczego nie przyjął w Watykanie ani własnej córki ani żyjącej jeszcze swojej wnuczki, które posiadały dokładną dokumentację świadczącą o tym młodzieńczym klerykalnym romansie Karola Wojtyły? 

Około 1950 roku Irena Kinaszewska z pomocą księdza Karola Wojtyły otrzymała dobrze płatną pracę w Tygodniku Powszechnym. Syn Adam w wieku lat 12 został ministrantem swego ojca Karola Wojtyły, który był w tym czasie wykładowcą KUL. Adam aż do swej śmierci mieszkał w Gdańsku. Jak mawiał - byle jak najdalej od Krakowa i krakowskiej kurii, w której od jesieni 1978 roku zarówno on jak i jego matka Irena Kinaszewska stali się personami non-grata, osobami niebezpiecznymi dla politycznych i moralnych interesów Kościoła katolickiego w Polsce. Adam Kinaszewski przed śmiercią spisał swój Pamiętnik Syna Wielkiego Karola, który jest czytany ukradkiem przez wybranych i zaufanych przyjaciół Adama oraz wtajemniczonych w sprawę romansu Ireny z Karolem Wojtyłą. 

Ukrywanie księży pedofilów

W dniu 4 kwietnia 2010 gazeta "The Sunday Times" doniosła, że wciąż ujawniane skandale pedofilskie w Kościele rzymskokatolickim mogą przyczynić się do opóźnienia procesu beatyfikacyjnego papieża Jana Pawła II. Zarzuty, że papież Jan Paweł II w trakcie swojego 26-letniego pontyfikatu blokował dochodzenia w sprawie pedofilów - księży, a w tym kardynałów, promował wysokich urzędników kościelnych, mimo oskarżeń, że molestowali dzieci i ukrywał niezliczone przypadki nadużyć, położyły się cieniem na jego drodze do świętości - informuje "The Sunday Times". 

Jan Paweł II z domu Karol Wojtyła jest publicznie oskarżany o bardzo rygorystyczne przestrzeganie watykańskiego dokumentu "Crimen Sollicitationis", nakazującego ukrywanie pedofilów-gwałcicieli wśród kleru przed świeckim wymiarem sprawiedliwości. Jak donosi gazeta, najpoważniejsze zarzuty związane są z kardynałem Hansem Groerem, austriackim serdecznym przyjacielem Jana Pawła II, który molestował około 2.000 (słownie dwa tysiące) chłopców przez dziesięciolecia papieskiego pontyfikatu JP II, ale nigdy nie spotkały go żadne kary ze strony Watykanu ani świeckiego wymiaru sprawiedliwości. Niektórzy obrazoburczo zastanawiają się czy może kardynał Hans Groer dzielił się tymi dymanymi chłopcami z dostojnikami Watykanu, a może i z samym papieżem. I chyba mają rację. 

Sprawa pedofila Hanza Groera stała się jawna już w 1995 roku, kiedy dawni uczniowie elitarnej szkoły katolickiej oskarżyli go o molestowanie seksualne. Po skandalu jaki wybuchł, kardynał Hanz Groer został odsunięty ze stanowiska i mianowany przeorem klasztoru katolickiego. Nigdy go nie ukarano. Sam tylko "mgliście" przeprosił swoje ofiary w 1998 roku przed udaniem się do klasztoru, gdzie spędził resztę życia do 2003 roku. Niektórym z jego ofiar zaoferowano duże pieniądze w zamian za milczenie. Na to widać płaci polski podatnik, aby Kościół katolicki brał 10 mld złotych rocznie z budżetu państwa i miał z czego wypłacać odszkodowania dla ofiar księży.

Jedną z ofiar austriackiego kardynała Hanza Groera jest 54-letni dziś Michael Tfirst. Twierdzi on, iż już od lat 70-tych XX wieku alarmował w tej sprawie wyższe władze kościelne. W 2004 roku Kościół katolicki miał mu wypłacić równowartość 3,3 tys. funtów w zamian za milczenie, co jest kwotą śmiesznie niską. - Nie ma wątpliwości, iż Joseph Ratzinger znał szczegóły raportów o przypadkach molestowania. Nie ma też wątpliwości, iż jego bezpośredni przełożony Jan Paweł II brał udział w systematycznym i zakrojonym na szeroką skalę procesie ich ukrywania - mówi Michael Tfirst. 

Gazeta "The Sunday Times" wspomina też krytykę Jana Pawła II w Polsce w związku z zaciętym chronieniem poznańskiego arcybiskupa Juliusza Paetza, któremu zarzucono molestowanie seminarzystów, a sześciu złożyło publiczne wyznanie na temat wykorzystywania seksualnego przez Juliusza Paetza. W roku 2000 do sekretariatu papieża JP2, jak i do Josepha Ratzingera wysłano listy w tej sprawie. Zostały one jednak zignorowane i nie doczekały się reakcji. Juliusz Paetz ustąpił z funkcji w 2002 roku, gdy informacja o zarzutach wobec niego przedostała się do wiadomości publicznej. Co robili na to konto działacze prawicy faszystowsko-katolickiej? Ano ogłosili, że we wakacje niebezpieczne sekty werbują i otumaniają w Polsce. Zawsze jak jakiś ksiądz pedofil jest ujawniony, ośrodki antysektowe zaraz robią kampanię przeciwko rzekomo szkodliwym sektom, angażują uwagę katolickich wiernych na zwalczaniu konkurencji zamiast rozliczyć się z dzieciojebstwa! 

W kontekście ewentualnego opóźnienia procesu beatyfikacyjnego JP2, wymienia się również sprawę ignorowania skandalu dotyczącego amerykańskiego księdza Lawrenca Murphy`ego, oskarżonego o molestowanie ponad 200 głuchych i niemych dzieci w szkole specjalnej w Wisconsin oraz inne, podobne przypadki z różnych krajów świata. Udział w tuszowaniu pedofilskich skandali miał również obecny papież Benedykt XVI, a ówczesny kardynał Joseph Ratzinger, jednak jego obrońcy zaznaczają, że wykonywał jedynie zalecenia swojego zwierzchnika czyli wykonywał wolę Jana Pawła II. Organizacje broniące praw ofiar księży-pedofilów prowadzą działania w celu pociągnięcia Benedykta XVI do odpowiedzialności sądowej. 

Stanisław Obirek, cytowany przez "The Sunday Times", polski teolog i były jezuita, powiedział: Wierzę, że Jan Paweł II jest kluczową osobą odpowiedzialną za tuszowanie przypadków molestowania, ponieważ większość z nich miało miejsce podczas jego pontyfikatu. Jak można kogoś, kto ponosi za to winę, beatyfikować? 

Patron księży pedofilów?

Rozwiązaniem kłopotów przy procesie beatyfikacyjnym Jana Pawła II - lansowanego szczególnie często w Polsce na "autorytet" - mogłoby być uczynienie go patronem księży - pedofilów. Jako papież, za życia, ukrywał tychże przed świeckim wymiarem sprawiedliwości. Może więc, jako błogosławiony lub święty, uzdrowi ich z tej - groźnej dla dzieci - parafilii, natomiast same ofiary - z psychicznych oraz moralnych ran? To byłby prawdziwy cud, a zarazem odkupienie win papieża. - mówi Radosław Głąb, znawca kościelnej pedofilii. 

W początku latach 90-tych XX wieku 34-letni pracownik poradni dla narkomanów - opowiada biograf Jana Pawła II - zażądał 10 mln dolarów odszkodowania od kard. Bernardina z Chicago. Oskarżył kardynała, że wykorzystywał go seksualnie podczas zajęć szkolnych dla kandydatów na księży. Kardynał Bernardin oświadczył kłamliwie, że jest niewinny, jednak po 18 miesiącach zmasowanej kampanii prowadzonej przez dziennikarzy i prawników Kurii oskarżenie zostało wycofane z powodu porozumienia stron. 

Przez 18 miesięcy kard. Bernardin pozostawał pod pręgierzem publicznego oskarżenia o wieloletnie wykorzystywanie seksualne dziecka. Do procesu nie doszło, bo papież Jana Paweł II nakazał zastraszyć ofiarę i wykląć z ambony jego rodzinę a nawet znajomych i pracodawców. Do ofiary nawet strzelano. W końcu adwokaci ofiary poszli na ugodę, milczenie gwałconej ofiary oraz wycofanie oskarżenia za kilka milionów dolarów odszkodowania zapłaconego po cichu przez pedofilską diecezję w Chicago. Tak wyglądały początki ujawniania pedofilskich zbrodni kleru katolickiego. 

Inną osobą, jak donosi "The Sunday Times", która "skorzystała" na "dyskretnym i stonowanym podejściu" do sprawy przez polskiego papieża był Marcial Maciel Degollado, meksykański zakonnik znany jako ksiądz Maciel, założyciel zgromadzenia religijnego Legion Chrystusa. W 1998 roku byli członkowie zakonu w liczbie kilkudziesięciu oskarżyli go o molestowanie seksualne. Pod koniec 2004 roku papież Jan Paweł II pobłogosławił Maciela w Watykanie pokazując, że popiera i kryje publicznie księży pedofilów. I to w czasie, gdy z polecenia kardynała Ratzingera w jego sprawie toczyło się dochodzenie kościelne przeciwko temu zboczeńcowi seksualnemu. Rok po tym, gdy kardynał Ratzinger został papieżem, Watykan polecił Macielowi Degollado prowadzenie "wycofanego życia w modlitwie i pokucie", odsuwając go od władzy w zgromadzeniu. Może zatem dalej dymać dzieci, byle po cichu i bez rozgłosu! Jakie tajemnice Josepha Ratzingera czy Karola Wojtyły znają takie zboczki jak Maciel Degollado czy Hans Groer, że nie można ich ukarać? 

Janowi Pawłowi II jako papieżowi zarzuca się także, jak donosi "The Sunday Times", zignorowanie kontrowersji wokół księdza Johna Magee, byłego sekretarza trzech papieży, w tym polskiego. Ten ostatni w 1987 roku mianował Irlandczyka biskupem Cloyne. Wiosną 2010 w marcu zmuszono go do ustąpienia. Autorzy niezależnego raportu uznali, iż jego milczenie w kwestii molestowania dzieci w powierzonej mu diecezji naraża na szwank przyszłość innych nieletnich. Kardynał widać stosował się zbyt gorliwie do papieskich instrukcji o ukrywaniu i nieujawnianiu zboczeńców seksualnych w Kościele katolickim Irlandii. 

Skandal pedofilski w USA

Kiedy wybuchł w Stanach Zjednoczonych wielki skandal wokół oskarżeń księży katolickich o pedofilstwo, stacje telewizyjne i gazety niemal codziennie powtarzały oskarżenia wobec kolejnych kapłanów. Padały nazwiska, cytowano doniesienia do prokuratury, relacjonowano oświadczenia rzekomych ofiar, skądinąd żądających wysokich odszkodowań pieniężnych. Był to jeden z głównych tematów medialnych: szacowano, że 3-5 tysięcy księży, spośród 50 tysięcy księży proboszczów w USA, uwiodło nieletnich. 

Kard. O'Connor stwierdził, że "coraz trudniej jest niektórym księżom i biskupom patrzeć ludziom w twarz. Wszyscy są podejrzani". Do Rzymu udała się delegacja biskupów amerykańskich, by uzyskać od Papieża Jana Pawła II prawo dokonywania "doraźnych sądów" i usuwania księży oskarżonych o pedofilię. Argumentowali, że rozmiary odszkodowań grożą katastrofą finansową dla diecezji. Jan Paweł II kategorycznie odmówił. "Drodzy biskupi - powiedział - przeżyłem wiele lat w komunizmie. Nie pozwolę, aby ten system powstał w Kościele".

Na temat winowajców oświadczył: „upadek człowieka, który sam w sobie jest bolesnym doświadczeniem, nie powinien stać się przedmiotem sensacji. Tymczasem pogoń za sensacją nabrała ,niestety, w naszych czasach szczególnego znaczenia. Ewangelia natomiast mówi o duchu współczucia, razem z Chrystusem mówiącym "Idź i nie grzesz więcej". Cóż za obłuda i hipokryzja, bo Jezus Chrystus mówił tak do prostytutki, a nie do pedofilów. 

Odnosząc się do kampanii medialnej, Jan Paweł II zauważył: "Przyznając prawo do wolności informacji, nie możemy zgodzić się, że mówienie o złu moralnym staje się okazją do sensacji. (...) środki masowego przekazu odgrywają tu szczególną rolę. Nagłośniona sensacja prowadzi do utraty czegoś, co posiada szczególne miejsce w moralności społeczeństwa. Czyni się krzywdę jednostce, która posiada podstawowe prawo do tego, by nie być bezkarnie wystawianą na pośmiewisko. Co więcej, tworzy się wypaczony obraz życia ludzkiego". 

Tyle Jan Paweł II w obronie księży i zakonnic zboczonych pedofilstwem. Był on z pewnością obrońcą pedofilów, ale cichym. Tu idzie po prostu o minimum przyzwoitości i zdrowego rozsądku. I jeszcze o to, by podczas badania zawiłych mroków pedofilii czy agentury watykańskiej Opus Dei, nie posługiwać się siekierą do niszczenia godności ludzkiej i dobrego imienia bliźnich, ale do rzeczowego ujawniania zbrodni i jej skutków. 

Ksiądz-pedofil z diecezji Josepha Ratzingera

W latach 80-tych XX wieku, gdy Joseph Ratzinger - obecny papież Benedykt XVI - był arcybiskupem Monachium i Fryzyngi, przeniesiono tam księdza O. Petera Hullermanna oskarżanego o pedofilię - podaje dziennik "Sueddeutsche Zeitung". Kardynał Ratzinger zasiadał w radzie, która to zaaprobowała. Tymczasem ksiądz-pedofil O. Peter Hullermann nie zaprzestał swych zboczonych praktyk seksualnych na dzieciach! 

Joseph Ratzinger, dzisiejszy papież zasiadał wówczas w radzie ordynariatu diecezji, która zaaprobowała w 1980 r. przeniesienie księdza z Essen do Monachium. "Ówczesny biskup uczestniczył w podjęciu tej decyzji" - oświadczyła diecezja. Po przeniesieniu duchowny katolicki O. Peter Hullermann jednak nadal molestował dzieci i w 1986 roku został za to skazany na 18 miesięcy więzienia w zawieszeniu i grzywnę w wysokości 4000 marek niemieckich. Dziś O. Peter Hullermann pracuje jako duszpasterz w Górnej Bawarii - pisze dziennik.

Ordynariat arcybiskupi w Monachium potwierdził publicznie w marcu 2010 roku informacje "Sueddeutsche Zeitung", że od 1980 roku ksiądz nieprzerwanie pracował w diecezji z dziećmi. Jej rzecznik Bernhard Kellner przyznał, że doszło do "ciężkich błędów". Obecnie badane są wszystkie akta dotyczące dawnych przypadków nadużyć. Dziennik pisze, że dysponuje złożonym pod przysięgą oświadczeniem wówczas 11-letniej ofiary molestowania z Essen, zgodnie z którym ksiądz O. Peter Hullermann zmuszał dziecko do stosunku oralnego czyli do obciągania księżowskiego penisa ustami. Sprawca miał poddać się w Monachium terapii, ale natychmiast został wyznaczony do posługi duszpasterskiej z dziećmi. O tym ówczesny arcybiskup Ratzinger nie mógł nie wiedzieć, gdyż bez zgody biskupa nie ma zgody na pracę katechety. 

Niemcy: Księża pedofile w prestiżowej szkole

W Niemczech w lutym 2010 wybuchła gigantyczna pedofilska afera kościelna. Dzieci uczęszczające do jednego z najbardziej prestiżowych jezuickich gimnazjów w Berlinie były molestowane przez swoich duchownych nauczycieli. Na policję wciąż zgłaszają się wykorzystywane ofiary. Dwóch jezuickich duchownych, którzy pracowali w gimnazjum jako nauczyciele między 1975 a 1983 rokiem, seksualnie wykorzystywało dziesiątki podopiecznych. Kiedy sprawę ujawniły niemieckie media, rozpętała się prawdziwa burza.

Berlin - na początek ponad 20 byłych uczniów, prowadzonej przez Jezuitów średniej szkoły w Berlinie, wystąpiło z oskarżeniem, o seksualne wykorzystywanie przez księży i innych pracowników tej szkoły. Wstępne dochodzenia wykazały że wykorzystywanie seksualne dzieci, było nagminne. Oskarżenia dotyczą lat 1970/1980. Jeden z księży w rozmowie z „Der Spiegel” przyznał się do wykorzystywania seksualnego małoletnich i stwierdził, że trwało ono „od zawsze” i było systematyczne. Kościół przyzwala bowiem na klasyczną pederastię, czyli na seksualne przyjaźnie z młodymi chłopcami od wieków. 

Prowadzona, przez zakon Jezuitów Berlińska "Canisius Colleg", jest szkołą elitarną, przygotowującą kandydatów na studia. Jej wychowankowie, zajmują najczęściej eksponowane stanowiska w społeczeństwie niemieckim. Muszą być posłuszni, bo ich kościelni wychowawcy znają ich sekrety z dzieciństwa! Jak ustalono, wykorzystywanie seksualne uczniów tej szkoły, nie było czymś sporadycznym, a systematycznym i trwało dziesiątki lat. 

Nie ma końca pederastii wśród kleru, a jak ktoś nie wie, grecki termin "paiderastos" oznacza dorosłych, starszych mężczyzn, którzy wykorzystują seksualnie młodych chłopców. Wygląda na to, że to zboczenie seksualne znanej już apostołowi Pawłowi i wczesnemu kościołowi helleńskiemu przetrwało zakamuflowane wśród katolickiego duchowieństwa i trwa ciągle, chociaż dzisiaj zamiast o pederastii księży mówi się o pedofilii duchownych. 

Na policję w Niemczech zaczęły się zgłaszać ofiary kościelnego molestowania sprzed lat. Obydwaj podejrzani wystąpili z zakonu i obecnie przebywają poza granicami Niemiec. Policja wyjaśnia pedofilski skandal. Przełożony zakonu jezuitów o. Stefan Dartman z powodu koszmaru, jaki spotkał dzieci, wyraził zaledwie "głębokie ubolewanie", chociaż jako przełożony doskonale wiedział chociażby ze spowiedzi, co robią z dziećmi podopieczni.

Z powodu afery pedofilskiej obserwuje się znaczny wzrost liczby wystąpień z Kościoła katolickiego w Niemczech. Kilkadziesiąt tysięcy niemieckich katolików wystąpiło z Kościoła. Dla przykładu: tylko w diecezji Augsburga: 11 tys. 351 osób w 2010 roku wobec 6953 w 2009 roku. "Süddeutsche Zeitung" poinformował niedawno o statystykach, według których coraz więcej niemieckich katolików przechodzi także do Kościoła ewangelickiego.

Ponad 200 osób - ofiar księży pedofilów i innych pracowników Krk, przerwało milczenie, występując z oskarżeniami o wykorzystywanie seksualne i stosowanie sadystycznych metod wychowawczych w placówkach prowadzonych przez, Kościół katolicki w Niemczech. - Pierwsze przypadki zanotowano w "Canisius Colleg" prywatnej szkole Jezuitów w Berlinie. Od tego czasu, fala oskarżeń o seksualne wykorzystywanie małoletnich przez księży, wstrząsnęła Niemcami.
 
- W marcu 2010, zakon pedofilskich benedyktynów w Ettal w Bawarii, odwiedziła niespodziewanie policja, kiedy to kilkunastu byłych uczniów, wystąpiło z oskarżeniami o wykorzystywanie seksualne. - Thomas Pfister powiedział na konferencji prasowej że jeden z księży pedofilów, opublikował na znanym gejowskim portalu, półnagie zdjęcie ucznia. (...) Jest oczywistym, że masowe wykorzystywanie seksualne i bicie uczniów nie mogłoby być realizowane bez wiedzy, kierownictwa zakonu i prowadzonej przez ten zakon, kierownictwa szkoły". 

- Zbulwersowana opinia publiczna Niemiec, żąda od administracji Kościoła katolickiego i reprezentujących jej polityków, zdecydowanego działania w postaci wyjaśnień, dochodzeń, ukarania winnych i zadośćuczynienia ofiarom. - Rozszerzający się skandal pedofilski, tym razem z niemieckimi księżmi w roli głównej, na marzec 2010 objął już 24 z 27 niemieckich diecezji.

- Dochodzenia wykazały, że podobnie jak w innych krajach, biskupi niemieccy, podejrzanych czy oskarżonych o pedofilstwo księży, przenosili z parafii na parafie, nie przywiązując żadnej wagi do pomocy ofiarom, dbali jedynie o dobro księży i instytucji kościelnej. Przez dziesiątki lat, podobnie jak w innych krajach, biskupi niemieccy, wypełniali rozporządzenia tajnych instrukcji Watykanu, nakazujących pomoc nie ofiarom a oskarżonym o wykorzystywanie seksualne, księżom. 

Katolicka szkoła w mieście Mindelheim w Bawarii: Chłopcy w wieku 13 do 15 lat, po upiciu alkoholem, wykorzystywani byli seksualnie, przez katolickich nauczycieli. W niektórych przypadkach, miał miejsce gwałt! 

Katolicka szkoła, w. Blasien Colleg w Black Forest – byli uczniowie oskarżają, księży i innych pracowników Kościoła katolickiego o molestowanie seksualne.

Szkoła im. św. Ansgar w Hamburgu, jest następnym miejscem, horroru wykorzystywania seksualnego małoletnich uczniów, przez księży i innych, pracowników Kościoła katolickiego. 

I pewnie dlatego uwagę wiernych Kościoła katolickiego odwraca się od Rzeczywistości ku domniemanej świętości Karola Wojtyły aka Jana Pawła II. Owce mają nie wiedzieć i beczeć w parafialnym chórze przeciwko ofiarom wilków w sutannach winnych molestowania, gwałcenia i wykorzystywania dzieci, a wszystko za pieniądze z mszalnej tacy i kolędowe opłaty! 

"JA BYŁEM WYKORZYSTYWANY PRZEZ KSIĘDZA"

Scharbeutz - Niemcy (CNN) - Norbert Denef, mówi że przez dziesiątki lat, nie mógł mówić o zbrodniach popełnionych przeciwko niemu w czasie jego dzieciństwa w Niemczech. Dorastał, ożenił się i został ojcem, ale nigdy nie udało mu się powiadomić jego rodzinę, co tkwiło w nim, oraz o bólu który jadł go od wewnątrz. Był przygnębiony, myślał o samobójstwie 
"(...) Pewnego ranka, stanąłem przed lustrem i chciałem to powiedzieć. Pamiętam że chciałem, wydusić z siebie, proste: Ja ... Ja... ale nie mogłem mówić, moje drżące wargi były tak ciężkie, że nie potrafiłem nic powiedzieć dalej. Stałem tam, przez kilka minut, płacząc wydusiłem z siebie wreszcie: Ja byłem wykorzystywany seksualnie przez księdza”.
"Tragedię, która spędzała mi sen z powiek i przysparzała codziennie cierpienie, gryzłem w sobie przez dziesiątki lat. 
 
I nagle tam przed lustrem, nadeszła oświecająca myśli" - mówi pan Denef. "(...) To co czynie jest złem, bo chroni zło, umrę pewnie już niedługo, zabierając swoją tajemnice do grobu”. Postanowił wtedy, że zrywa na stale z milczeniem i nikt i nic nie będzie już w stanie go powstrzymać, przed ujawnieniem faktów seksualnego molestowania z dzieciństwa.
- Norbert Denef, był wychowankiem katolickiego domu dziecka i jak wielu jego kolegów, wykorzystywany był seksualnie przez wiele lat. 

"(...) Kiedy się to działo, nie czułem bólu, byłem w szoku... to tak jakby ciało, odłączyło się od umysłu... dodaje... zamykali się z nami w izolatce, czasami podawali nam przed gwałtami leki, które nas obezwładniały. Kościół przeprosił mnie i wypłacili, 30 tysięcy EU, ale zmusili do podpisania dokumentu, w którym był zapis, że sposób załatwienia sprawy i moje przeżycia zachowam dla siebie w tajemnicy. Jeśli tego nie uczynię, będę musiał zwrócić, pieniądze. Postanowiłem inaczej, nikt mnie już nie uciszy. Chcę mieć pewność, że inne dzieci, nie spotka to co mnie spotkało". 
 
Pan, Norbert Denef jest jednym z niewielu ofiar, wykorzystywania seksualnego, którzy zdecydowali się mówić publicznie o przestępstwach seksualnych, księży Kościoła katolickiego. Zachęcamy ofiary kleru katolickiego w Polsce. Nawet jak wzięliście pieniądze za milczenie, a takich jak wy milczących owiec jest tysiące, przestańcie milczeć, zacznijcie pisać, chociażby na blogach. Niech wszyscy wiedzą czym jest papieski Kościół katolicki, bo jest on taki jak wszędzie na świecie. Ucisz ofiary, chociaż nie ma prawa wymagać milczenia nawet jak płaci swoje marne srebrniki za milczenie! 

Niemiecki Minister Sprawiedliwości, Sabine Leutheusser-Schnarrenberger - „Spodziewam się od administracji Kościoła katolickiego, wyczerpujących informacji, dotyczących podjęcia kompletnego dochodzenia”.

Kanclerz Niemiec, Angela Merkel - "(...) Musimy zmienić prawa dotyczące przedawnienia tego obrzydliwego przestępstwa, jakim są przestępstwa pedofilskie”

"Tak jak to ma miejsce w Polsce i wszystkich innych krajach, dotkniętych plagą księży pedofilów, biskupi niemieccy, zgodnie z instrukcjami Watykanu, przez dziesiątki lat, zgłoszenia wykorzystywanych seksualnie, traktowali jako atak na wiarę i ich „świętą instytucje”. Interes instytucji przedkładano, nad dobro ofiar. Biskupi, przesyłali księży pedofilów z parafii na parafie. A domagających się ukarania księży pedofilów czy choćby, odsunięcia ich od pracy z małoletnimi, dyskredytowano i zastraszano ekskumuniką czyli wyklęciem z kościoła. Zgromadzone dokumenty dotyczące, przestępstw seksualnych księży i ich ofiar po przygotowaniu ich przez tzw. "sądy biskupie", przetrzymywano w archiwach Watykanu, używając je do niszczenia ofiar. Wielka burza przechodzi obecnie przez Krk w Niemczech. Burza, która może przerodzić się prawdziwe trzęsieni ziemi, podobne do irlandzkiego czy amerykańskiego." - pisze na swoim portalu Wincenty Szymański, ofiara molestowania seksualnego w diecezji płockiej w Polsce, jednej z najbardziej pedofilskich. 

Ofiary księży pedofilów na Malcie

Afera pedofilska Kościoła katolickiego ujawnia się w coraz to nowych miejscach. Prawda o katolickim kościele jak oliwa wypływa na wierzch. Ofiary księży pedofilów z Malty w liście do papieża Benedykta XVI z 2010 roku wyraziły ubolewanie i oburzenie tym, że sprawcy wykorzystywania nie tylko nie zostali przez Kościół katolicki ukarani, ale wciąż zajmują swe wysokie miejsca w kościelnej hierarchii. List przytoczył w styczniu 2011 włoski dziennik "La Repubblica". List sześciu ofiar wykorzystywania, które spotkały się z Benedyktem XVI podczas jego zeszłorocznej wizyty na Malcie, nie jest - jak podkreśla gazeta - atakiem pod adresem papieża, ale ostrą i na razie grzeczną prośbą o pomoc.

"Wciąż cierpimy i nadal, po siedmiu latach nie spotkała nas sprawiedliwość. Bardzo prosimy, niech Wasza Świątobliwość nam pomoże"- napisali autorzy. Ludzie ci, cytowani na łamach rzymskiego dziennika, zapytali: "Dlaczego Kościół katolicki na Malcie chroni dalej te skandale? Dlaczego księża przyznali się w 2003 roku, a teraz wszystko toczy się dalej, jakby nic się nie stało?". 

Według sygnatariuszy listu księży-pedofilów nie spotkała żadna kara, a sprawcy wykorzystywania w sali sądowej wciąż deklarują się jako niewinni, choć wcześniej przyznali się w zeznaniach złożonych na policji. Trwający od siedmiu lat proces sądowy jeszcze się nie zakończył, bo Zakon Maltański i Opus Dei, kościelne sekty torpedują działania wymiaru sprawiedliwości wobec mafii kościelnych pederastów. 

Jeden z autorów listu powiedział: "Na Malcie Kościół, władza polityczna i sąd to jedno. Do tego stopnia, że na salę sądową przyszedł minister, by złożyć zeznania na korzyść księży pedofilów. Niewielu, także w opozycji, chce nas bronić. Ludzie są bardzo religijni i boją się dotknąć zboczonych księży". 

Przesłanie do Benedykta XVI otrzymał również ksiądz Charles Scicluna, promotor sprawiedliwości, czyli odpowiednik prokuratora w Kongregacji Nauki Wiary, zajmujący się tam przypadkami pedofilii. Pochodzący z Malty ksiądz wyraził ubolewanie z powodu tego, jak do tego skandalu podchodzą w jego kraju władze i Kościół. "Powolność ta grozi zniweczeniem wysiłków Benedykta XVI na rzecz porządków w Kościele i podsyceniem frustracji ofiar"- konstatuje dziennik. Jednakże papież Benedykt XVI podobnie jak jego polski poprzednik nie są zainteresowani karaniem ani nawet ujawnianiem księży pedofilów. Instrukcja nakazująca zastraszanie ofiar, a chronienie zboczeńców ciągle przecież obowiązuje i gdzie się jeszcze to udaje, skandale pedofilskie się wycisza i utajnia. 

Kościół w Belgii ujawnia 134 księży pedofilów

To jest dopiero skandal w kościele katolickim. Belgijscy deputowani ze specjalnej komisji badającej przypadki pedofilii w Kościele dostali od Kościoła katolickiego ciekawy dokument. Jest nim raport belgijskiej hierarchii dotyczący pedofilii w szeregach księży. Wynika z niego porażająca wręcz bezkarność zboczeńców w sutannach. Na 134 zidentyfikowanych księży pedofilów, Kościół ukarał… 22. Oczywiście najwyższą możliwą w Kościele karą czyli odsunięciem od pełnienia obowiązków kapłańskich. Tylko 21 trafiło do więzienia, mimo tego, że przełożeni pedofilów i świecki wymiar sprawiedliwości powiadomiono o 70 procentach przypadków. Ofiary pedofilów pewnie tłumią gorzki śmiech słysząc jak były prymas Godfried Daneels zapewnia, że Kościół katolicki nigdy nie chciał tuszować tego typu przypadków. Liczba ukaranych świadczy dobitnie o czymś wręcz przeciwnym. A sam kardynał Daneels namawiał przecież jedną z ofiar do milczenia. 

Obecny prymas, André Léonard próbuje ratować wizerunek Kościoła solidaryzując się z ofiarami w specjalnych oświadczeniach. I obiecując: "Mogą liczyć na odszkodowania." 
Piękna deklaracja, ale nie zmienia faktu, że tylko jednego na sześciu pedofilów w sutannach dotknęła kara. Licząc tylko ujawnione przypadki, bo wciąż pojawiają się nowe oskarżenia. A wierni nie mogą zbytnio ufać, że prymas zechce ukarać księży pedofilów.

Swoją drogą, to postępowanie belgijskiego Kościoła wobec pedofilii w swoich szeregach tylko potwierdza ponury dowcip o tym, że najgorsze co może za nią w Kościele grozić, to przeniesienie księdza zboczeńca do innej parafii, aby miał dużo świeżych dzieci do wydymania.

Jak ksiądz Roman w Polsce molestował Żanetę

Oto jak wygląda typowe molestowanie przez typowego księdza w katolickiej parafii! 

Żaneta K. z Bielic koło Pyrzyc miała niespełna 13 lat, gdy po raz pierwszy spotkała księdza Romana B. Uczył ją wtedy religii. Uczniowie byli zachwyceni duchownym, bo nie dość, że przystojny, to jeszcze potrafił zażartować, opowiedzieć ciekawą historię. Żaneta była wtedy w ostatniej klasie szkoły podstawowej. Nieśmiała, trzymająca się na uboczu, skromnie ubrana. Miała problemy z matematyką, a ubogich rodziców nie stać było na drogie korepetycje - zauważa "Fakt". 

Ksiądz Roman B. ze Stargardu Szczecińskiego dowiedział się o kłopotach z nauką Żanety. Zaoferował jej pomoc. Duchowny stał się częstym gościem w domu, w którym dziewczynka mieszkała z rodzicami. A ci byli bardzo szczęśliwi, że ich córka znalazła pomoc w tak szanowanej osobie jak ksiądz Roman. Jeszcze wtedy przez myśl im nie przeszło, że duchowny bez skrupułów uwiedzie i uzależni od siebie dziewczynkę - pisze "Fakt". Kiedy załatwił jej miejsce w prywatnym katolickim gimnazjum w Szczecinie, jej rodzice myśleli, że ksiądz Romek to anioł, który ich córeczce uchylił właśnie nieba. A tak naprawdę zmienił życie dziewczynki w piekło - dodaje gazeta. 

To, co działo się w czasie, gdy Żaneta była poza domem, udało się odtworzyć na podstawie policyjnego śledztwa. Okazało się, że dziewczynka była na każde zawołanie księdza. Niewinne spotkania powoli zamieniały się w wyuzdaną grę. Duchowny zaczął najpierw muskać 13-latkę po ramieniu, potem domagał się pocałunków. Wreszcie, jak wynika z ustaleń prokuratury, przekroczył tę najbardziej intymną barierę. Żaneta próbowała powiedzieć: dość! Chciała się wyrwać z tego chorego układu. Ale za każdym razem słyszała, że o wszystkim dowie się jej rodzina i ludzie we wsi. Miała milczeć i pokornie wykonywać każde polecenie księdza Romana - oburza się "Fakt". 

Rodzice Żanety dziwili się, że ich ukochana córka stała się markotna, zamknięta w sobie, podupadła na zdrowiu. Bardzo opuściła się w nauce i wymyślała byle pretekst, aby tylko nie jechać na zajęcia do Szczecina. W końcu wróciła do gimnazjum w rodzinnej wsi. Ale tu też nachodził ją ksiądz Roman. Żaneta chciała nawet skończyć ze sobą. Kilkakrotnie próbowała popełnić samobójstwo - martwi się dziennik. Próby samobójcze to typowe zachowania dzieci molestowanych seksualnie, szczególnie przez księży jak i inne osoby o tzw. wysokim i nienaruszalnym autorytecie moralnym. 

To prawdopodobnie podczas spotkania ze szkolnym pedagogiem nie wytrzymała i opowiedziała o swym prześladowcy w sutannie, a ten zawiadomił policję. Gdy śledczy ustalali szczegóły, duchowny postanowił uciec za granicę. Poprowadził ostatnią mszę św., na której pożegnał się ze stargardzką młodzieżą. Decyzję o zatrzymaniu duchownego śledczy podjęli w ostatniej chwili. Od samolotu, którym miał uciec z kraju, duchownego dzieliło zaledwie kilkadziesiąt kroków. Wtedy na jego przegubach zatrzasnęły się kajdanki - ujawnia "Fakt". 

Po zatrzymaniu, podczas pierwszych przesłuchań, ksiądz Roman przyznał się do większości zarzutów. "Zarzuty dotyczą naruszenia wolności seksualnej osoby małoletniej" - tylko to ujawniła gazecie prokurator Jolanta Śliwińska ze Szczecina. Wiadomo też, że potem kapłan próbował odwołać swoje zeznania. Prokuratura wykluczyła jednak pomyłkę i twierdzi, że dowody są mocne. To stanowisko poparł sąd i wysłał Romana B. na trzy miesiące do aresztu. Ksiądz przez władze kościelne został zawieszony w posłudze duszpasterskiej - pisze "Fakt". 

"To dla nas bardzo bolesna sprawa. On jest przecież naszym bratem" - powiedział reporterom "Faktu" ksiądz Jarosław Staszewski, proboszcz parafii świętego Józefa ze Stargardu Szczecińskiego, w której ksiądz Roman był wikarym. Za to, co zrobił, może spędzić najbliższe 12 lat w więzieniu. Ksiądz Roman B. w pierwszej instancji w Stargardzie Szczecińskim dostał 8 lat pozbawienia wolności za lata wykorzystywania seksualnego dziecka. Sąd drugiej instancji w Szczecinie, zawisły na łańcuchu kurii diecezjalnej i sekty Opus Dei zmniejszył wyrok do zaledwie 2 lat pozbawienia wolności. I zwolnił warunkowo śmierdzącego watykańskiego pedofila, aby ksiądz zboczeniec mógł sobie dalej bzykać małolaty poniżej lat 15-tu! 

Drodzy Rodzice, jeśli ksiądz pomaga waszym dzieciom, załóżcie dziecku podsłuch! I nigdy nie puszczajcie dziecka samego do księdza na plebanie ani na wycieczki. 

Czy kłamca, hipokryta może być świętym?

1. Kłamca. Określił - "W całych dziejach misjonarstwa nie ma niczego wspanialszego" - tak określił ewangelizację na ziemiach Republiki Dominikańskiej. Fakt - Biskup Las Casas opisał jak było naprawdę, mordy, gwałty, palenie żywcem Indian. Takich smaczków czyli zafałszowań jest więcej. 
"Kiedy katoliccy misjonarze po raz pierwszy przybyli do Afryki mieli Biblię, a my mieliśmy ziemię. Powiedzieli nam: "Módlmy się". Zamknęliśmy oczy do modlitwy. A kiedy je otworzyliśmy - my mieliśmy Biblię, a oni ziemię." – Arcybiskup Desmond Tutu 
Jak pisał św. Paweł - Kłamstwo dla dobra Kościoła nie jest grzechem. 

2. Chronienie malwersantów i oszustów finansowych oraz pedofilów - Arcybiskup Cody, Arcybiskup Marcinkus, kardynał Villot. Szczególnymi względami darzył opusdeistycznego "mafioso" Marcinkusa, którego zaszczycił prezesurą Banku Watykańskiego a w 1981 roku obdarzył funkcją przewodniczącego Komisji do spraw Państwa Watykańskiego, pomimo, że ten już wtedy był poszukiwany międzynarodowymi listami gończymi. wszak ludzie przysparzający bogactw Kościołowi są już za życia świętymi i nietykalnymi. Faworyzował też oficjalnie oszusta i pedofila ks. Marciala Degolado z katosekty Legionów Chrystusa. 

3. Puste frazesy - Żebrakom i głodującym rzekł -" Biednymi wobec Boga są również tzw. bogaci". Rozumiem, że miało to pocieszyć biednych! Z pełnym brzuchem przemawiał do rodzin w Rio de Janeiro - "Niech rodziny, które cierpią biedę, nie upadają na duchu, niech nie uważają walki za swój ideał ani BOGACTWA za pełnię szczęścia... starajcie się pokonać troskę nadzieją". Takich kwiatków Jana Pawła 2 jest niezliczona ilość. 

4. Likwidacja antyfaszystowskiego ruchu „teologii wyzwolenia” i przyzwolenie na uciszenie Arcybiskupa Romero. Był on niewygodny ponieważ przedkładał stronę biednych i uciśnionych, nagich, piętnował postawę wysokiego kleru, nad interesy Watykanu który nie wahał się kolaborować z przestępczym reżimem. 

5. Kult Maryjny to wskazanie przez Jana Pawła 2 wszystkim kobietom ich "właściwego" miejsca. Kościół, dzieci, kuchnia. Mają być wszystkie "pustym naczyniem", wierne i poddane. Milczące i oddane swoim panom i pasterzom, tyranom i gwałcicielom. Kościół kobietom mówi „NIE”, ale na pederastię duchownych przymyka oko, a nawet ją zaleca, byleby dzieci nie było ani alimentów.

6. Ekumenizm Jana Pawła 2 to obłuda - jak mawiał - wszystkie inne kościoły znają tylko fragmenty prawdy "...tylko przez drogę jedności z Rzymem" można dostąpić zbawienia.

7. Pycha wynikająca z przekonania posiadania monopolu na PRAWDĘ - zbawienie każdej osoby tylko w Chrystusie katolickim, rzymsko katolickim. Vide encyklika "Dominus Iezus".
Zatem wszyscy inni nie mający "szczęścia" usiąść na kolanach kapłana katolickiego są potępieni.

8. Uczynienie faszystowskiej sekty Opus Dei osobistą prałaturą papieską - niezależną instytucją nie podlegającą kontroli hierarchii kościelnej. Tym samym pozwolenie na samowolną działalność w wielu niejawnych sferach. Zezwolenie i popieranie sekciarskiej działalności mającej na cel infiltrację środowisk gospodarczych, naukowych i politycznych świata.

9. Ujawniane są świadectwa, że robił wszystko aby zatuszować skandale pedofilskie w Irlandii a wcześniej Jan Paweł 2 bezwzględnie wymagał od swoich podwładnych respektowania wytycznych: tajnej instrukcji autorstwa kard. Alfreda Ottavianiego "Instructio De Modo Procendendi In Causis Sollicitationis", podpisana w 1962 roku przez papieża Jana XXIII, zakazująca ujawniania przypadków pedofilii pod groźbą klątwy dla ujawniających i nakazującą skłanianie ofiar do milczenia też pod groźbą klątwy (źródłem przecieku poza Kościół katolicki jest katolicki ksiądz Thomas Doyle, który treść opracowania wraz z wytycznymi ujawnił w 2003 roku) . Drugi dokument - "Crimen sollicitationis", także wydany w 1962 r. W myśl litery opracowania należy niezwłocznie otoczyć opieką księdza, oskarżonego o seksualne wykorzystywanie małoletniego i przenoszenie go z parafii do parafii. Skandal seksualny musi być opanowany i pójść w zapomnienie. Buntownicy i osoby, które do niego doprowadziły, zneutralizowani i ukarani. Skutkiem tego, zaszczuta rodzina ofiary musi opuścić miejscowość, w której mieszka, albowiem za sprawą agitacji z ambony, jest ona przedmiotem ostracyzmu ze strony wspólnoty lokalnej. 
Ze względu na to, że obowiązuje on wszystkich biskupów katolickich na całym świecie - postępowanie Kurii diecezjalnych w stosunku do wydarzeń seksualnego wykorzystywania dzieci przez księży jest podobne i to właśnie sprowokowało prowadzących śledztwa do przekonania, że muszą istnieć jakieś wspólne ustalenia dotyczące tego problemu. Dalsze dochodzenia przyniosły ujawnienie się osób, które udostępniły pisaną po łacinie kopię tego dokumentu. Uważa się, że dochodzenie państwowej komisji w sprawie masowego wykorzystywania seksualnego małoletnich w Irlandii, doprowadziło do odkrycia kompromitującego Kościół tajnego dokumentu. 
Owocem polityki Jana Pawła 2 wobec przestępstw seksualnych niższego i wyższego kleru są obecnie procesy i odszkodowania wielomilionowe w euro i dolarach. Na jego polecenie przestępcy seksualni w sutannach byli chronieni przed świeckim wymiarem sprawiedliwości. Czy mamy sypać nazwiskami? Każdy z Was może wrzucić odpowiednie hasło i wyskoczą nazwiska kleryków, purpuratów a nawet kardynałów "umoczonych" w te "niewinne" gry. 

10. Rujnujące gospodarkę państw konkordaty. Czego przykładem jest Polska. Konkordat z Polską to miał być "prezent" dla papieża Karola Wojtyły, kosztem milionów obywateli RP różnych wyznań i poglądów. Kosztem sierot i wdów, kosztem wielodzietnych rodzin. Kosztem bezrobotnych i ludzi pozbawionych perspektyw TUCZY się Watykan i jego funkcjonariuszy wielomiliardowymi kwotami (około 7 miliardów zł rocznie).

11. Pozorowanie działań mających otworzyć Kościół na ludzi i czasy współczesne. Faktycznie zaś doprowadził do negacji większości ustaleń Soboru Watykańskiego II zwołanego przez Jana XXIII. Uwstecznienie nastąpiło w takich dziedzinach jak teologia - zamykanie ust i pozbawianie praw do nauczania tych teologów, którzy ośmielają się mieć odmienne zdanie niż centrala watykańska, instrumentalne traktowanie wiernych i niższego kleru - casus księży robotników, czy księży związanych z "teologią wyzwolenia". Prowadzenie polityki kadrowej promującej ludzi zaściankowych, pozbawionych inwencji i kreatywności. Casus Ratzingera. Czyli BMW - bierni, mierni, wierni.

Kto podważa świętość Karola Wojtyły - JP2?

W dniu 16 października 2010 mija 32-ga rocznica wyboru Karola Wojtyły na papieża. Jako Jan Paweł II ponad 26 lat zasiadał na Stolicy Piotrowej i odszedł w opinii rzekomej świętości, ale wśród skandali pedofilskich i afer finansowych pokazujących prawdziwe oblicze kleru i zakonników. Papież z Polski na pewno zostanie wyniesiony na ołtarze, ale wszystko, co nie służy beatyfikacji, może ją opóźniać. Słynna jest afera z Matką Teresą z Indii, która przez JP2 została uznana za rzekomą świętą, a w rzeczywistości dokonywała wielomilionowych malwersacji finansowych, odmawiała lekarstw umierającym na ciężkie choroby oraz przepuszczała ogromne sumy w luksusowych kasynach na wycieczkach np. do Dubaju czy Las Vegas. 

Informacje, jakie ujawnił włoski watykanista Giacomo Galeazzi w rozmowie, którą dziennikarze opublikowali w pierwszy piątek 2011 roku, wywołały ogromne zainteresowanie, ale i zaniepokojenie czytelników. Niektórzy Polacy, niezrażeni kościelną pedofilią z niecierpliwością oczekują beatyfikacji Jana Pawła II, a Galeazzi zapowiada, że w przygotowywanej książce "Tajemniczy Wojtyła" przedstawi wiele kontrowersyjnych szczegółów pontyfikatu papieża Karola Wojtyły z Polski. Czy rewelacje watykanisty mogą spowolnić beatyfikację Jana Pawła II? 

Biskup Tadeusz Pieronek nie ma wątpliwości, że proces beatyfikacyjny toczy się normalnym tempem i nic nie zapowiada, aby miał ulec spowolnieniu. Na pewno nie wpłyną na to opinie dziennikarzy. - Wyciąganie znanych już i zbadanych informacji zaczęło się we Włoszech z chwilą, gdy postulator ks. Oder ogłosił, że sprawy mają się dobrze. Proces beatyfikacyjny to nie rzecz, którą mogą miotać medialne wiatry - uważa biskup Pieronek. 

Prawicowy publicysta faszystowsko-katolicki Tomasz Terlikowski z sekty Fronda podziela opinię, że ujawnione przez Galeazziego związki Jana Pawła II z Bankiem watykańskim, który jakoby transferował za granicę mafijne pieniądze, m.in. dla Solidarności, nie opóźnią beatyfikacji. - Pierwszy etap procesu beatyfikacyjnego mamy już za sobą. Niewątpliwie badając problem heroiczności cnót Jana Pawła II, zajmowano się sprawami związanymi z zarządzaniem Watykanem - mówi Terlikowski. Przestępstwa kryminalne widać można popełniać i prać brudne pieniądze, jak się jest katolickim "Ojcem Świętym". 

Publicysta nie uważa jednak, by poparcie, jakim się cieszył w Watykanie założyciel Legionu Chrystusa ksiądz Marcial Maciel Degollado, mogło zastanawiać. Już w latach 70-tych XX wieku w Meksyku zarzucano mu m.in. pedofilię i posiadanie nieślubnych dzieci. - Papież Jan Paweł II doskonale o tym wiedział, gdyż inaczej nie podjąłby działań na rzecz krycia swojego biznesowego kolegi po fachu. Dlaczego informacje o pedofilii Maciela Degollago Jan Paweł II ukrywał? To już problem jego najbliższego wówczas współpracownika, księdza Stanisława Dziwisza - dziś biskupa krakowskiego, wówczas sekretarza papieża. Nie jest to poważny powód do podawania w wątpliwość świętości papieża - uważa Terlikowski - szef prawicowej politycznej sekty Fronda. 

Publicysta "Tygodnika Powszechnego" ojciec Jacek Prusak przywołuje wypowiedź postulatorów procesu beatyfikacyjnego Karola Wojtyły aka Jana Pawła II, że podnoszone obecnie zarzuty były badane w procesie wstępnym i nie znalazły potwierdzenia. Nazwano je "przyszywanymi" lub "nieproporcjonalnymi". - Jednak chociaż nie spowolnią one procesu beatyfikacyjnego, to przebadanie nowych wątków - jak choćby spraw związanych z księdzem Degollado - zajmie trochę czasu, a to może przesunąć datę wyniesienia papieża na ołtarze - twierdzi ojciec Prusak. Ksiądz pedofil Degollado założył słynne sataniczne "Legiony Chrystusa", gdzie masowo molestował dzieci i niemowlęta, nawet własne potomstwo z tzw. "nieprawego łoża". 

Publicysta "Polityki" Adam Szostkiewicz twierdzi, że wszystko, co nie służy beatyfikacji, raczej będzie ją opóźniać. - To delikatna materia. Watykan nie lubi takich spekulacji w prasie, szczególnie gdy dotyczą papieża - podkreśla. Jednak nie wyklucza, że przypomnienie tych spraw może być zamierzone, a prawdziwym problemem, który komplikuje proces beatyfikacyjny, jest ujawnienie przez Wandę Półtawską korespondencji z Karolem Wojtyłą. Watykan mógł bowiem źle przyjąć fakt, także z prawnego punktu widzenia, przedostania się treści listów do opinii publicznej jeszcze przed zakończeniem procedur związanych z beatyfikacją. 

- Trwa drugi etap procesu polegający na potwierdzeniu cudu, co wymaga czasu. Jeśli po jego zakończeniu ustalenie daty beatyfikacji wydłużałoby się, moglibyśmy mówić o zwłoce - Tomasz Terlikowski z sekty Fronda uspokaja wszystkich czekających na wyniesienie Jana Pawła II na ołtarze. 

Spokój w kraju nad Wisłą?

Kościół katolicki w Polsce przechodzi kryzys pedofilski zadziwiająco suchą stopą. Z wyjątkiem sprawy abp. Paetza, który nadużywał władzy nad pełnoletnimi klerykami, nie słychać, by instytucja kościelna i duchowieństwo jako grupa miały problem z nadużyciami seksualnymi, np. na nieletnich. Czy rzeczywiście? Rocznie organy ścigania zajmują się zwykle kilkudziesięcioma zgłoszeniami w sprawie księży pedofilów, jednak większość spraw pod naciskiem kapelanów policji jest wyciszana. 

W 2001 roku "Gazeta" opisała sprawę proboszcza z Tylawy, który przez lata molestował dziewczynki. Charakterystyczna dla części hierarchów Kościoła była reakcja abp. Józefa Michalika - oskarżenie "pewnych grup i środowisk" o kłamstwa. Arcybiskup wyraził solidarność z proboszczem pedofilem z Tylawy. Podobnie - tzn. oskarżeniem o robienie antykościelnej nagonki - zareagował ówczesny prymas Józef Glemp, gdy "Rzeczpospolita" opisała nadużycia molestatora kleryków abp. Paetza. Za karę redakcję przekazano około roku 2006 w łapy kierownictwa z sekty Opus Dei. 

W roku 2002 w "Przekroju" scenarzysta i producent filmowy, niegdyś dziennikarz "Gazety", Andrzej Saramonowicz opowiedział o molestowaniu go przez katolickiego księdza. Do wyznania ośmielił go skandal pedofilski w Kościele w USA i wstrzemięźliwa reakcja Jana Pawła II. 

"W połowie lat 70-tych XX wieku - napisał Saramonowicz - jako 10-letni chłopiec byłem molestowany seksualnie przez księdza Olgierda Nassalskiego, marianina, proboszcza parafii Matki Boskiej Królowej Polski na warszawskim Marymoncie... Myślę, że najwyższa pora prawdę o Olgierdzie Nassalskim, księdzu-pedofilu, upublicznić... A swoją drogą, co za ironia z piekła rodem:... książka Nassalskiego nosi tytuł »Jak pracować nad charakterem«, a jej fragment brzmi: »Wychowawcy powinni pobudzać świadomość i wolność dorastających dzieci, aby w pełni angażowały się w samowychowanie seksualne«. Sposób, w jaki Łysy [tak chłopcy nazywali proboszcza] nas pobudzał, z pewnością zdruzgocze Ojca Świętego".

Na wyznanie Saramonowicza nie zareagował w Polsce nikt. Ani Kościół, ani środki przekazu, ani - przykro przyznać - my, jego koledzy z "Gazety Wyborczej" (wymiar sprawiedliwości nie musiał; ks. Nassalski już wtedy nie żył). Chyba niezła ilustracja cytowanej tezy prof. Polaka o "wielkiej bezwładności i solidarności instytucji władzy - nie tylko kościelnych - polskich i watykańskich". 

Niewiele się od tamtego czasu zmieniło. Owszem, wypływają od czasu do czasu pojedyncze przypadki nagłaśniane przez upartych straceńców linczowanych na parafiach. Dominikanin o. Marcin Mogielski spisał relacje kilkunastu molestowanych chłopców z ogniska św. Brata Alberta w Szczecinie, a sprawę opisali w "Gazecie" Roman Daszczyński i Paweł Wiejas ("Grzech ukryty w Kościele", 10 marca 2008). Sprawę skazanego księdza, który wykorzystywał seksualnie nieletnich chłopców, a jednego z ministrantów namawiał do samobójstwa, opisał w "Polityce" Cezary Łazarewicz (27 czerwca 2009)...

Ksiądz Mirosław Szwajnoch za to jest przenoszony z parafii do parafii, bo gdzie się pojawia czy to w Zabrzu czy w Tarnowskich Górach, zaraz są wokół niego skandale z udziałem dzieci. Sprawa zatuszowana w Zabrzu woła o pomstę do nieba! Ukrywanie księży pedofilów, utajnianie spraw przeciwko księżom pedofilom to w Polsce norma rodem z okresu średniowiecznej katolickiej inkwizycji z której wyrósł tak popierany przez papieży faszyzm. Drodzy parafianie, zniknął wam nagle ksiądz albo wikary? Musieli go przenieść bo jakieś dzieci w waszej parafii były widocznie molestowane... 

Kościół polski milczy w sprawie pedofilii własnej. Gdy jest sprawa, nie udziela informacji lub odkłada słuchawkę telefonu - jak pewien ksiądz dziekan, którego reporterzy "Gazety" pytali, czy o nadużyciach pedofilskich w Bojanie na Kaszubach powiadomił biskupa. A osoby takie jak Mohan Ryszard Matuszewski, co prowadzą od 1983 roku w Polsce terapie dla ofiar księży pedofilów są w Polsce bezwzględnie tępione i znieważane publicznie przez kościelną machinę propagandy. Mohan Ryszard Matuszewski w 1995 roku opisał i upublicznił jak ksiądz uczył go "religii miłości" swoim katolickim kutasem, upublicznił także wyznania ofiar molestowanych przez przeora Jasnej Góry i kilku paulinów. I za to został ogłoszony przez klerykalne media propedofilskie naczelnym sekciarzem i terrorystą III RP. Bo terapie ofiar księży pedofilów polegają także na relaksacji i jodze! 

Jak się chronić przed pedofilią księży?

1. Nie pozwalać dzieciom chodzić na religię katolicką ani kontaktować się z księżmi. 

2. Nie przyjmować po kolędzie, nie chodzić do katolickiego kościoła. 

3. Uczyć dziecko mówić o wszystkich zaczepkach ze strony kleru. 

4. Mówić głośno, wszędzie, zawsze i dużo o pedofilii kleru, księży i zakonnic. 

5. Nie bać się nacisków ze strony pedofilskich księży ani prałatów, bo strach jest zawsze złym doradcą. 
_______________________________________________________________

Źródło:
http://www.ryszard-matuszewski.com/pl/jan_pawel_2_obronca_ksiezy_pedofilow,688,,list.html